środa, 30 października 2013

Przegląd poczty - czyli co mi przyniósł listonosz w tym tygodniu :)?

W tym miesiącu nie robiłam dużych zakupów. I to jest oficjalna wersja, której mam zamiar się trzymać przynajmniej póki się da ;). Jednak, nie znaczy to, że nic nowego mi nie przybyło. Część nowości już Wam pokazywałam, części nie pokaże, bo powoli dojrzewam do pierwszego na blogu konkursu i przeznaczę je na ten cel. Resztą natomiast z przyjemnością się pochwalę.


Najwięcej nowości to wygrana w konkursie na blogu Fabryka Urody, zwłaszcza, że dziewczyny dorzuciły jeszcze coś od siebie:). Dzięki Ania i Paulina :). Pierwsze w ruch poszły mydełka, których dzieci były bardzo ciekawe:), a ja siedzę sobie z maseczką miodowo-orzechową na twarzy :).








A tu już moje maleńkie zakupy:). Kredka do ust i róż clinique oraz peeling Galenic.



Biorę się za testowanie i ciekawa jestem czy coś z moich nowości szczególnie wpadło Wam w oko? Czego jesteście ciekawe w pierwszej kolejności?


poniedziałek, 28 października 2013

Regeneracja włosów u fryzjera - inwestować czy nie ?

Ciągle walczę o to, żeby moje włosy wyglądały przyzwoicie.  Szampony, maski, odżywki, wcierki, oleje! I co ? I nic. Włosy, może nie są tragiczne, a ja wolałabym nie dopuścić do stanu kiedy takie będą. Skoro pielęgnacja w domu nie daje rady zastanawiam się nad regeneracją włosów u fryzjera. 

Koleżanka poleciła mi ostatnio 4 stopniową odbudowę włosów kosmetykami firmy Joico, przeprowadzaną w salonie fryzjerski. Ona właśnie w ten sposób uratowała swoje włosy. Uzupełnieniem tej kuracji są oczywiście szampony i odżywki Joico, których używamy już w domu. 



Czytam opinie o tej kuracji i są skrajnie różne, jedni są zachwyceni, a inni nie widzą żadnych rezultatów. Wszystko zależy podobno od tego na jaki salon fryzjerski i konkretnego fryzjera trafimy. Żebym mogła sobie choć troszkę wyrobić opinię o tych kosmetykach dostałam do wypróbowanie szampon i odżywkę Joiko K-pak. Używałam ich przez ok 2 tygodnie. Po pierwszym myciu włosów nie widziałam absolutnie żadnego efektu, oprócz tego, że włosy szybciej się przetłuszczały i trzeba było je umyć już na drugi dzień. Jednak z każdym kolejnym myciem było coraz lepiej. Włosy stawały się bardziej zadbane, sypkie i błyszczące. Co prawda efekt nie rzucił mnie na kolana, ale zaciekawił mnie na tyle, że miałabym ochotę spróbować. Niestety cena takiego zabiegu nie jest mała, zwłaszcza, że nie wystarczy zrobić go raz. Zastanawiam się więc, czy warto. I tutaj mam pytanie do Was.
 
Przeprowadzałyście może taką regenerację u fryzjera? Byłyście zadowolone z  efektów? Nie chodzi mi tylko o regenerację kosmetykami Joico, jeśli polecacie inne kuracje, to też chętnie się dowiem.


piątek, 25 października 2013

Krótka historia o kiepskim Eyeliner Pen Essence.

Na eyeliner w pisaku od Essence skusiłam się jakiś czas temu, w trakcie zakupów w Super Pharm. Mam już swój ulubiony eyeliner od Bobby Brown, w kolorze granatowym. Sami rozumiecie, że potrzebowałam jeszcze czarnego eyelinera, bo przecież granatowy nie zawsze pasuje. Essence, co wydało mi się bardzo fajne i wygodne ma formę pisaka, więc tym bardziej mnie zainteresował. Zaraz po zakupie byłam nim zachwycona, pisałam Wam nawet o tym, jednak w miarę używania, mój zachwyt słabł, a pojawiało się rozczarowanie.


Na początku pisak malował bardzo przyzwoicie. Kreski były mocne i napigmentowane, raczej grusze, bo jak się okazało wcale nie dało się nim robić cieniutkich kreseczek. Używałam go przez jakiś czas i potem na chwile o nim zapomniałam. Kiedy otworzyłam go ponownie, na końcówce pisaka był szarawy nalot. Wydaje mi się, że mogła to być pleśń. Miałyście może z czymś takim do czynienia?.




Końcówkę pisaka przetarłam chustką higieniczną, nalot zniknął, ale ja bałam się już nałożyć eyeliner na powiekę. Zresztą nie było czego nakładać, bo pisak prawie całkowicie stracił kolor. Zobaczcie sami.



Jasna kreska to jedna warstwa, grubsza dwie. Efektu nie trzeba chyba komentować. Przeglądam właśnie opinie o nim i cóż szkoda, że nie zrobiłam tego przed zakupem. Wiele dziewczyn pisze właśnie, że były zachwycone pierwszymi paroma użyciami, a potem eyeliner szybko wysechł i stracił kolor. Całe szczęście kosztował niewiele, bo ok 12 zł, ale i tego nie warto wydać na tak mizerny efekt!.

Miałyście może ten eyeliner? Jak się u Was sprawdził? Polecicie mi może coś bardziej przyzwoitego w zastępstwie?


poniedziałek, 21 października 2013

7 olejów i marokańskie glinki, czyli mydło w płynie i maska do twarzy i ciała z Pachnącej Krainy.

Na początku października pisałam Wam o mojej współpracy z Pachnącą Krainą. Co od nich dostałam do przetestowania możecie zobaczyć tutaj Przesyłka prosto z Pachnącej Krainy. Dzisiaj chciałam Wam opowiedzieć o mydle w płynie z 7 olejami oraz masce do ciała i twarzy z Maroka. Zużyłam je najszybciej ze względu na niewielkie pojemności.



Naturalne mydło w płynie z 7 olejami.

Mydło w płynie otrzymałam w niedużym plastikowym słoiczku jego pojemność to na oko jakieś 20 ml. Niestety zakrętka nie była super szczelna, ale na szczęście wylała się tylko odrobinka. Mydełko ma bardzo ładny czerwony kolor i cudowny zapach, który kojarzy mi się z kadzidłem. 




Jest dość gęste i niesamowicie wydajne. Ze względu na przyjazny skład i niewielką pojemność postanowiłam używać go do mycia twarzy. Na mój wybór wpłynęło także to, że mydło ma wzmacniać skórę np. po chorobie i dogłębnie ją nawilżać oraz odżywiać. Właśnie rozpoczęłam kurację kremem z 10% kwasem migdałowym, przez co moja skóra jest bardziej przesuszona i łuszczy się. Dlatego do jej mycia nie chciałam używać już niczego drażniącego i tu właśnie pomyślałam o mydełku z 7 olejami. Do umycia całej twarzy wystarczy dosłownie kropla, gdyż mydełko fajnie łączy się z wodą i dobrze rozciera tworząc delikatną pianę. Konsystencję ma trochę podobną do olejku myjącego, który miałam z Biochemii Urody. Mydło świetnie myje i odświeża skórę. Nadaje się nawet do zmywania makijażu, jednak w przypadku mocnego makijażu oczu mycie trzeba powtórzyć dwa razy. Nie podrażnia, nie wysusza skóry, u mnie nie powoduje także uczucia ściągnięcia. Skóra po jego użyciu jest miękka i gładka, a przede wszystkim pięknie pachnie. Myję nim buzię codziennie od  dwóch i pół tygodnia i jeszcze troszkę go zostało. Żałuję, że jest go tak mało, bo ze względu na obłędny zapach jak i skład byłoby doskonałe pod prysznic.

Rzućcie jeszcze okiem na właściwości olejów zawartych w mydle, bo naprawdę robią wrażenie: 

Naturalne mydło w płynie z siedmioma olejami: oliwą z oliwek, olejem laurowym, olejem z czarnuszki, olejem sezamowym, olejem migdałowym, olejem kaktusowym i olejkiem rycynowym.

Mydło w płynie ma za zadanie wzmacniać skórę np. po chorobie, dogłębnie ją nawilżać (bardzo skuteczne dla skóry suchej i mało elastycznej) oraz odżywiać cennymi składnikami biorącymi udział w odbudowie komórkowej skóry.

Olej migdałowy - zawiera szereg naturalnych substancji odżywczych, takich jak proteiny, sole mineralne oraz witaminy A, E, D i z grupy B. Witaminy A i E zaliczane są do „witamin młodości”, które pozytywnie wpływają na jędrność i elastyczność skóry, opóźniając procesy starzenia. Witamina D chroni skórę od negatywnych czynników zewnętrznych, zaś witaminy z grupy B zapobiegają odwodnieniu komórek. Olej migdałowy zawiera również duże ilości kwasu linolowego i oleinowego, które zmiękczają naskórek i wzmacniają lipidową barierę ochronną skóry.

Oliwa z oliwek extra virgine - zawiera znaczne ilości przede wszystkim kwasu oleinowego oraz witaminy A, E, D i K. Dzięki polifenolom, opóźnia procesy starzenia i korzystnie wpływa na gęstość skóry.

Olej laurowy - bogaty w olejek eteryczny - ok. 2-3%, żywice, flawonoidy, garbniki, gorycze, seskwiterpeny, fitosterol. Olejek posiada właściwości silnie odkażające i przeciwzapalne. Wyciągi z laurowca jak i olejek laurowy niszczy bakterie i grzyby. Zabija także pierwotniaki chorobotwórcze. Ma właściwości odświeżające, antyseptyczne, pojędrniające skórę i oczyszczające. Przy leczeniu: stanów zapalnych skóry, hamuje rozwój grzybic, trądziku.

Olej z czarnuszki - chroni przed poparzeniem słonecznym i zapewnia piękny koloryt skóry, przyspiesza gojenie się ran i wygładza skórę, łagodzi wszelkiego rodzaju alergie. Posiada sporą ilość witamin i składników odżywczych biorących udział w odbudowie komórkowej.

Olej sezamowy - znakomicie sprawdza się w kosmetykach jako składnik wzmacniający funkcje ochronne naskórka, pomaga utrzymać właściwe nawilżenie skóry, wyróżnia się wyjątkową zawartością kwasów omega 6 (kwas linolowy 41-43%). Jest też silnym antyoksydantem.Likwiduje wolne rodniki niszczące m.in. kolagen i elastynę w skórze właściwej.

Olej rycynowy - przeciwdziała rogowaceniu skóry, wzmacnia ją i nawilża, sprawia, że skóra dłużej zatrzymuje wilgotność i staje się mniej podrażniona, tym samym może przyspieszyć gojenie.

Olej z kaktusa - Stosowany przy suchej, źle ukrwionej, dojrzałej, łuszczącej się, pękającej skórze. Wykazuje silne działanie przeciwzmarszczkowe, zwiększające nawodnienie i odporność skóry oraz antyoksydacyjne, zapobiegające fotostarzeniu skóry. Wpływa bardzo korzystnie na elastyczność i napięcie skóry. Niezbędne Nienasycone Kwasy Tłuszczowe (NNKT), do których zaliczany jest kwas linolowy (Omega-6), stanowią główny składnik płaszcza lipidowego skóry, który odpowiada za właściwe nawilżenie skóry i chroni ją przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi. Lipidowe struktury skóry ulegają zniszczeniom pod wpływem działania promieniowania słonecznego, wolnych rodników, nikotyny, alkoholu i innych czynników, a ponieważ kwasy NNKT nie są produkowane przez nasz organizm, dlatego muszą być stale dostarczane z zewnątrz w postaci odpowiednich preparatów kosmetycznych. Objawem niedoboru kwasów tłuszczowych w skórze jest osłabienie bariery ochronnej skóry, spowolniony proces gojenia, suchość naskórka, marszczenie i wiotczenie skóry, dermatozy, łuszczenie, stany zapalne, zwiększona skłonność do zaskórników i wyprysków oraz częste podrażnienie i zaczerwienienie skóry.


Mydło można stosować pod prysznic i do mycia rąk - jest łatwiejsze w użyciu i bardzo wydajne. Swój kolor zawdzięcza dodanym ekstraktom roślinnym takim jak aloes, sandał, szafran i róża, które wpływają również na bardzo ładny zapach tego mydła.


Maska do ciała i twarzy z Maroka




Oprócz mydełka udało mi się przetestować maskę. Trochę czekałam z jej użyciem na specjalną okazję i nałożyłam ją przed małą uroczystością. Maska ma gęstą konsystencję, trochę sypką, przez co trudno ją nałożyć na twarz, a wysmarowaniem nią ciała to już w ogóle sobie nie wyobrażam.




Na dołączonej ulotce jest napisane, że maska zawiera ziemię wulkaniczną, która powoduje że ma nieprzyjemny zapach. Natomiast jak dla mnie maska pachnie może i specyficznie, ale ładnie. Trochę bez przekonania podeszłam do obietnic jakie wyczytałam na ulotce. Maska obiecuje natychmiastową poprawę wyglądu skóry, zmniejszenie, a przy dłuższym stosowaniu likwidację zaskórników, spłycenie porów. W przypadku cery problemowej, czyli takiej jak moja, maskę trzeba pozostawić do wchłonięcia. Nie wiem jak coś takiego miałoby się wchłonąć, więc pozostawiłam po prostu, aż do całkowitego zaschnięcia, czyli na mniej więcej 40 minut. Zaschnięta maseczka może się trochę kruszyć.

Jeśli ktoś ma słabe nerwy to niech nie ogląda poniższych zdjęć ;):




Po tym czasie tak jak zaleca ulotka zmyłam maskę ciepłą wodą. Nie było to łatwe, ale zapewniam Was, że się opłacało. Skóra po zmyciu maseczki jest niesamowicie gładka, ja dotykałam buzi z niedowierzaniem. Wszystkie nierówności i chropowatości zniknęły, pory się zmniejszyły i oczyściły, oczywiście nie całkowicie. Przy dłuższym stosowaniu jestem w  stanie uwierzyć w naprawdę dużą poprawę. Co najbardziej mi się spodobało to to, że efekt niesamowitej gładkości nie znika od razu, ale utrzymuje się do kilku dni. Skóra po jej użyciu jest rozjaśniona i promienna, a wypryski szybciej się goją. Świetna przed imprezą, bo rzeczywiście od razu poprawia wygląd skóry.

Tak samo jak w przypadku mydła opis maseczki robi wrażenie:

Maseczka jest przeznaczona do twarzy i ciała. Ma za zadanie błyskawicznie leczenie zaskórników i trądziku - natychmiastową poprawę wyglądu cery. Polecana na problemy dermatologiczne oraz przed dużym wyjściem, kiedy natychmiast trzeba poprawić wygląd skóry. Ma usunąć zaskórniki płytkie, a w ich miejsce nie powstaną nowe. Zaskórniki głębokie trzeba usunąć samemu. Głębokie dziury po zaskórnikach zostaną oczyszczone i odkażone proces narastania nowych bardzo się spowolni, a po kilku użyciach nowe zaskórniki nie będą się tworzyły. Trądzik będzie znikał, a kondycja skóry natychmiast się poprawi.

Maseczka zawiera w sobie składniki, których zadaniem jest szybkie leczenie skóry. Posiadają one tak wiele składników odżywczych, enzymów i pierwiastków, że efekt widać już po pierwszym użyciu.

Jak to się dzieje ?

Pierwiastki użyte w maseczce odbudowują zniszczone części tkanki skórnej likwidują stary, poniszczony naskórek, ścierają go do warstwy skóry z młodym, świeżym naskórkiem. Dzięki temu skóra jest jedwabiście gładka. To samo można uzyskać przy zastosowaniu peelingu lub po nałożeniu samej glinki jednakże nie ma w nich aż tylu pierwiastków.

Co dają skórze pierwiastki zawarte w maseczce ?

Cynk jest drugim co do ważności mikroelementem obecnym w ludzkim organizmie (pierwszym jest żelazo). Każda, nawet najmniejsza komórka potrzebuje cynku do prawidłowego podziału, zaś praca 300 enzymów jest regulowana przez ten ważny pierwiastek. Chińczycy jako pierwsi odkryli cynk około 1500 roku p.n.e. Już wtedy Chinki poznały dobroczynny wpływ tego pierwiastka na skórę twarzy i ciała. W starożytnych Chinach kobiety nacierały twarz zawierającymi cynk perłami, co miało nadać skórze zdrowy wygląd i niepowtarzalny blask.

Krzem przeciwdziała przedwczesnemu starzeniu się skóry, zapobiega jej przedwczesnego zwiotczeniu, zwiększa jej zdolność do wchłaniania tlenu, oczyszcza z substancji toksycznych. Także wspomaga leczenie stanów zapalnych skóry (szczególnie w okolicy szyi i ust), trądziku (pospolitego i różowatego) – preparaty krzemowe sprawiają, że naskórek szybciej się regeneruje.

Jod wpływa na regenerację skóry -dzięki niemu skóra szybko odbudowuje się.

Selen spowalnia proces starzenia się tkanek i pomaga w utrzymaniu ich elastyczności. Neutralizuje i usuwa z organizmu różne substancje toksyczne. Dotyczy to zarówno metali ciężkich (np. rtęci, kadmu, ołowiu i arsen – to co jest w powietrzu w dużych miastach i co osiada na naszej skórze) jak i zanieczyszczeń biologicznych (grzyby, roztocza, bakterie). Nie ma możliwości usunięcia takich zanieczyszczeń tylko poprzez samo mycie ponieważ te zanieczyszczenia wnikają w głąb skóry – łatwo się przedostają do głębszej warstwy naskórka.

Potas korzystnie działa na naczynia krwionośne. Ma znaczenie przy cerach naczynkowych. W/w pierwiastki zawarte w maseczce pochodzą z dwóch rodzajów glinek – Gashull i glinki pozyskiwanej ze skały wulkanicznej.

Co jeszcze zawiera w sobie maseczka ?

Olej Arganowy – łagodzący i niezwykle odżywczy dla naszej skóry, bogactwo witamin, kwasów tłuszczowych i enzymów odbudowujących oraz leczących skórę.

Olejek różany (2%) – skoncentrowany olejek doskonały do cery zanieczyszczonej, nawilża, wygładza, łagodzi podrażnienia, dodaje blasku zmęczonej cerze,uszczelnia naczynia krwionośne i zmniejsza zaczerwienienia. Olejek różany pobudza produkcję kolagenu dzięki czemu działa przeciwzmarszczkowo oraz przyspiesza regenerację naskórka, zawiera duże stężenie kwasów tłuszczowych NNKT. Głównie jest to kwas linolowy i linolenowy. Kwasy te odpowiadają za wszelakie procesy naprawcze w skórze człowieka.

Olej z nasion bawełny wywiera regenerujący wpływ na tkanki skórne, poprawia krążenie miejscowe w miejscu aplikacji, powodując rewitalizację skóry właściwej. Ma właściwości lecznicze dla skóry z problemami
.
Wyciągi roślinne – z aloesu, liści oczaru, zielonej herbaty, rozmarynu.

Glinkę wulkaniczną ze śladowymi siarki oraz woda różana.

Dzięki tym olejom w maseczce zawartych jest bardzo dużo składników odżywczych i enzymów między innymi witaminy : A, D, E, F, B1 (przyspiesza gojenie), B3 (poprawia ukrwienie skóry), B6 (wspomaga leczenie łojotokowego zapalenia skóry), B7 (wpływa na prawidłowy stan skóry).

Lubicie naturalne kosmetyki? Miałyście może okazję próbować tych egipskich?


Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej o egipskich kosmetykach zajrzyjcie na stronę sklepu.



niedziela, 20 października 2013

Grafitowy mani by Calzedonia ;).

Wraz z chłodniejszymi jesiennymi dniami, wróciła mi chęć na moje ulubione o tej porze roku, ciemne odcienie lakierów do paznokci. Na pierwszy ogień poszedł grafit Calzedonia.


Lakier ma cienki pędzelek i jest dość rzadki przez co maluje się nim bardzo wygodnie. Do pełnego krycia wystarczą dwie warstwy. Położyłam go na odżywkę Eveline 8w1, dałam dwie warstwy lakieru oraz top i w takiej wersji na moich paznokciach trzyma się trzy dni. Top mogłam sobie darować, bo nie poprawił wyglądu lakieru, wręcz przeciwnie.



Na paznokciach prezentuje się tak:






Jak Wam się podoba  taki kolor? Lubicie ciemne lakiery? czy wybieracie raczej jaśniejsze kolory?




czwartek, 17 października 2013

Siarkowa Moc ... jest ze mną ;).

Całą serię Barwa Siarkowa Moc znalazłam na półce w sklepie podczas zakupów spożywczych ;). Najbardziej zainteresował mnie tonik, byłam ciekawa tego, czy rzeczywiście poradzi sobie z regulacją wydzielania sebum. Przyznam, że miło by było, gdybym w końcu trafiła na coś co poradzi sobie z moim świeceniem skóry.






Obietnice producenta: 


Tonik polecany jest do codziennej pielęgnacji cery z tendencją do trądziku. Oczyszcza, odświeża i tonizuje skórę, usuwając nadmiar tłuszczu oraz regulując wydzielanie sebum. Specjalnie dobrany zestaw składników aktywnych zapewnia skuteczną walkę z objawami trądziku i nadmiernym błyszczeniem się skóry. Niska zawartość alkoholu działa antybakteryjnie nie powodując dodatkowych podrażnień skóry, nadaje jej odpowiedni odczyn pH, pozostawiając ją świeżą i gładką.
 
Składniki aktywne:
 
Siarka - działa przeciwgrzybiczo i przeciwbakteryjnie, reguluje pracę gruczołów łojowych zmniejszając wydzielanie sebum.
Multifruit Extract - działa antybakteryjnie i keratolitycznie, oczyszcza i zwęża rozszerzone pory, a także przyspiesza złuszczanie obumarłych komórek naskórka, redukuje blizny po trądziku.
Alkohol - działa antyseptycznie, dezynfekuje i wysusza.
Gliceryna - delikatnie oczyszcza i nawilża skórę, czyniąc ją miękką i aksamitną.
D - panthenol - łagodzi podrażnienia, działa przeciwzapalnie i kojąco, a także pobudza wzrost
i odnowę komórek naskórka oraz skóry właściwej.





Skład: 

Aqua, Alcohol Denat., Glycerin, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Propylene Glycol, Panthenol, Vaccinium Myrtillus Extract, Saccharum Officinarum Extract, Citrus Aurantium Dulcis Extract, Citrus Medica Limonum Extract, Acer Saccharinum Extract, Sulfur, PEG-30 Castor Oil, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben, Imidazolidinyl Urea, Tetrasodium EDTA, Parfum, Citral, d-Limonene, Linalool, CI 15985. 



Moja opinia: 

Tonik ma bardzo fajne opakowanie - plastikową miękką butelkę utrzymaną w pomarańczowo-niebieskiej kolorystyce. Zakrętka podzielona jest na dwie części i po wciśnięciu jednej wyskakuje druga z dozownikiem. Napisy są nieco mało czytelne, czcionka malutka i ciemne litery na dość ciemnym tle.





Sam tonik ma także pomarańczowy kolor i mocny trudny do określenia zapach. Pachnie niby świeżo, cytrusowo, ale bardzo intensywnie, może to trochę przeszkadzać, jednak ja się już do niego przyzwyczaiłam. Trochę się go bałam na początku, bo jak widzicie skład nie jest najlepszy, mimo tego okazało się, że na moją skórę działa bardzo fajnie. Zastanawiam się czym jest to spowodowane i stawiam na d-pantenol, z którym moja skóra bardzo się lubi. Tonik znakomicie odświeża, oczyszcza, tonizuje i delikatnie matowi skórę. Po przemyciu twarzy wacikiem, skóra robi się jakaś taka fajniejsza, przyjemniejsza w dotyku. W dodatku rzeczywiście coś jest na rzeczy, jeśli chodzi o normalizację wydzielania sebum. Co prawda u mnie tonik nie zlikwidował problemu,  jednak trochę go zmniejszył, a to i tak już dużo. Przemywam nim buzię rano i wieczorem, a czasem także w ciągu dnia, jeśli akurat nie mam makijażu. Nie podrażnia, nie wysusza, nie lepi się, szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze filmu. Dałam go do wypróbowania koleżance, która też ma problemy z wypryskami i tak jej się spodobał, że kupiła sobie swoją butelkę. Po aplikacji mam uczucie jakby mrowienia, ale nie jest ono nieprzyjemne. Jeśli chodzi o jego działanie antybakteryjne to wydaje mi się, że je posiada, chociaż w niewielkim stopniu. Z drugiej strony to tylko tonik i trudno oczekiwać, że przy pomocy drogeryjnego toniku poradzimy sobie z trądzikiem. Podsumowując jest to zaskakująco przyjemny produkt i chętnie kupię kolejne opakowanie, a nawet spodobał mi się na tyle, że miałabym ochotę spróbować i żelu i kremu z tej serii.




Pojemność 200 ml. Cena ok 14zł

Używałyście Serii Barwa Siarkowa Moc? Polecacie?
 

wtorek, 15 października 2013

Włosy błyskawicznie rozczesane ;).

Moich włosów nie da się rozczesać tak po prostu, bez wytargania połowy. Jest oczywiście lepiej jeśli nakładam maski, ale całkiem idealne jest dopiero kiedy użyję odżywki w sprayu. Ostatnio trafiłam na Marion Natura Silk Błyskawiczna odżywka  rozświetlająca włosy bez spłukiwania i bardzo się z nią polubiłam


Co obiecuje producent:

Błyskawiczna odżywka rozświetlająca włosy Natura Silk Jedwabna Kuracja zawiera jedwab i prowitaminę B5, które:
- wygładzają, rewitalizują, nadają jedwabisty połysk,
- ułatwiają rozczesywanie i układanie, regenerują włosy od wewnątrz,
- zabezpieczają przed szkodliwym działaniem promieniowania słonecznego, zanieczyszczeniami środowiska oraz wysoką temperaturą,
- chronią kolor włosów przed blaknięciem,
- zapobiegają elektryzowaniu, nadają zdrowy wygląd i jedwabistą miękkość.
Specjalistyczna, super lekka formuła z dodatkiem cytrusów gwarantuje świeżość, sprężystość i lekkość włosów.  



 Skład:


Moja opinia :

Opakowanie to bardzo wygodna butelka z atomizerem, pierwsze co robię w tego typu opakowaniach, to gubię zatyczkę, tak  też się stało i tym razem, czego efekt możecie zobaczyć na zdjęciach.



Bardzo lubię taką formę aplikacji odżywki, w przypadku Marion rozpylamy na włosy delikatną mgiełkę. Odżywka ma wyczuwalny bardzo przyjemny dla nosa zapach, który utrzymuje się na włosach. Kupiłam ją początkowo z myślą o włosach córki, w nadziei, że skończy się wieczny lament przy rozczesywaniu włosów po kąpieli. Nie byłabym jednak sobą,  gdybym jej też nie użyła. Farbuję włosy od bardzo dawna, przez co są nieco przesuszone, szczególnie końce. Mam zawsze problem z rozczesaniem ich, bo szczególnie na tych suchych końcach plączą się i robią się kołtuny.  Włosy spryskane odżywką Marion stają się miękkie i delikatne same się rozplątują, a rozczesywanie ich nie stanowi problemu. Są także wygładzone i bardzo błyszczące. Jest na tyle lekka, że nie obciąża moich włosów, nie powoduje szybszego przetłuszczenia, ale staram się, nie pryskać nią na skórę głowy. Zwykle używam jej po zastosowaniu tradycyjnej odżywki albo maski, ale świetnie sprawdza się też samodzielnie, wtedy kiedy na nic innego nie mam czasu. Jest też bardzo wydajna, stosuję ją już około dwa miesiące i zużyłam dopiero połowę. Świetnie sprawdza się zarówno na moich jak i na mojego dziecka włosach. Widziałam jeszcze dwie inne wersje tej odżywki i jestem bardzo ciekawa, czy są tak samo fajne jak ta rozświetlająco regenerująca.Na pewno kupie je sobie i to sprawdzę.



Pojemność 150 ml. Cena ok 8 zł.

Znacie, lubicie błyskawiczne odżywki Marion?



piątek, 11 października 2013

Wychodzę ze skóry ! Czyli dylematy jesiennej pielęgnacji ;).

Przyszła jesień i pora zmodyfikować troszkę pielęgnację skóry twarzy. O tej porze roku moja skóra potrzebuje troszkę innych kosmetyków niż latem. Tej jesieni postanowiłam postawić na złuszczanie, peelingowanie i regenerację.  Moja skóra jest mieszana w kierunku tłustej, trochę rozszerzonych porów i zaskórników, trochę niedoskonałości oraz dużo świecenia się.


Przede wszystkim postanowiłam kupić krem z kwasami. Mam już co prawda serum na przebarwienia z Iwostin, ale zawarte w nim kwasy wydają mi się dość delikatne. Wybór tym razem padł na Pharmaceris z 10% kwasem migdałowym na noc.



Jest to II krok złuszczania. Pierwszym jest krem z 5% kwasem migdałowy. 5% używałam w zimie, a po nim jeszcze Effaclar Duo, dlatego teraz zdecydowałam się na mocniejszą wersję. Na razie kremu używam od sześciu dni, codziennie wieczorem. Do tej pory zauważyłam, że po jego użyciu wypryski szybciej znikają i łuszczy mi się skóra na brodzie, na czole i na skrzydełkach nosa. Zobaczymy jak to będzie dalej wyglądało, a po cichu liczę  na zmniejszenie i oczyszczenie porów oraz redukcję niedoskonałości. Trochę boję się się przesuszenia skóry, ale mam nadzieję, że jakoś sobie  z tym poradzę.


Obecnie moja pielęgnacja wygląda tak:

Wieczorem :
  • Myję twarzy mydełkiem w płynie z Pachnącej Krainy.
  • Następnie przecieram tonikiem Barwa Siarkowa Moc.
  • Spryskuje wodą termalną Uriage.
  • Pod oczy nakładam serum z kwasem hialuronowym  Balea.
  • Na koniec krem Pharmaceris z 10% kwasem migdałowym na noc.


Rano:
  • Przecieram buzię tonikiem  Barwa Siarkowa Moc.
  •  Spryskuje wodą termalną Uriage.
  •  Pod oczy nakładam serum z kwasem hialuronowym  Balea - jak mi się przypomni ;).
  • Krem Iwostin Puritin Krem przywracający nawilżenie, do skóry tłustej wysuszonej kuracją dermatologiczną.
  • Krem z filtrem ( dwa ostatnie kremy, albo zamiennie albo oba naraz).


Serum na przebarwienia na razie odstawiłam, bo nie mam go już gdzie wcisnąć. Wydaje mi się, że pod krem z kwasami było by to już za dużo. Kolejny dylemat dotyczy kremu z filtrem, na razie używam próbek, które dostałam przy zakupię kremu Pharmaceris, ale jak mi się skończą pewnie będę musiała coś kupić. Zastanawiam się czy musi to być krem z filtrem 50, czy wystarczy mniejszy filtr. Wolałabym mniejszy, bo po typowych kremach z filtrem, moja skóra bardzo się świeci. A na koniec czym myć buzię, jak skończy mi się mydełko z Pachnącej Krainy? Potrzebuję czegoś delikatnego, co nie wysuszałoby dodatkowo skóry. Macie może jakieś propozycje?

Zmieniacie pielęgnację w zależności od pory roku? Czy cały czas używacie tych samych kosmetyków?


środa, 9 października 2013

Wykończeni we wrześniu :)

Pora na ostatnią notkę podsumowującą miesiąc czyli denko. Do tej pory mieliście już możliwość poczytać o:

Jeśli ktoś przeoczył to serdecznie zapraszam, ale najpierw zobaczcie co mi się udało we wrześniu zdenkować ;).



Joanna, Multi Cream Color, farba do  włosów.  Wspominałam Wam już kilka razy, że używam tej farby przede wszystkim ze względu na świetny brązowy kolor, który dzięki niej wychodzi na moich włosach. Zanim o niej przeczytałam próbowałam różnych brązów i innych farb,, między innymi fryzjerskich, ale nigdy nie byłam tak zadowolona z koloru tak jak po cynamonowym brązie Joanny :).


Dove mydełko z peelingiem. Bardzo lubię mydełka Dove, bo fajnie pielęgnują, nie wysuszają, nie ściągają i nie podrażniają skóry. Nawet jeśli dzieci mają ochotę umyć się normalnym mydłem przymykam oko i nie martwię się o podrażnioną skórę.


Balea Hawaii żel pod prysznic z kokosem i ananasem. Bardzo żałuję, że miałam tylko jedną butelkę tego żelu. Ma świetny zapach, wesoły kolor, doskonale odświeżał w takcie letnich upałów. Dokładną recenzję znajdziecie tutaj Balea żel pod prysznic Hawaii z kokosem i ananasem.


Alverde rodzinny szampon  jabłko i papaya. Po użyciu tego szamponu stwierdziłam, że być może nie wszystkie naturalne szampony są takie złe:). Ten świetnie spisał się przy moich włosach, chociaż początek naszej znajomości nie należał do udanych. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj Może jednak naturalne szampony nie są takie złe - przynajmniej niektóre ;)


Balea Peeling do stóp. Zawiera drobinki pumeksu i jest bardzo mocny, fajnie wygładza stopy i nie wysusza skóry. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj Peeling do stóp Balea.


Johnsons Baby Szampon. Jak dla mnie taki sobie. U mnie powodował swędzenie skóry głowy, a włosy dzieci krócej zachowywały świeżość i trzeba je było częściej myć. Przyjemnie pachnie, nie drażni oczu, jednak raczej nie kupię go już więcej.


Bielenda Peruwiańska Sól do kąpieli. Ma ładny, ale niezbyt intensywny zapach, a ja lubię sole z charakterem:). Lubię jak w trakcie kąpieli pachnie nie tylko wanna, ale też cała łazienka. W tym przypadku nic takiego nie miało miejsca. W dodatku zielonkawy kolor brudził wannę.


Intimea Emulsja do higieny intymnej. Kupiłam ja w Biedronce za 2,99 i jak za tę cenę to naprawdę przyzwoita emulsja do higieny intymnej. Ma ładny delikatny zapach, dobrze myje, nie wysusza i nie podrażnia. Z chęcią kupię znowu, jeśli tylko będę w Biedronce.


Joanna Naturia Peeling myjący wygładzający z wiśnią. Urzekł mnie swoim zapachem i zaskoczył mocnym działaniem, tak go polubiłam, że kupiłam też inne wersje zapachowe. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj A pod prysznicem wiśniowy sad ;)


Joanna Naturia Peeling myjący wygładzający z wanilią. Zaraz po wiśniowym to mój drugi ulubiony zapach. o ile wiśniowy był doskonały na lato, tak waniliowy jest świetny jesienią. Tak samo jak poprzednik świetnie myje i bardzo dobrze peelinguje skórę. W dodatku jak na peeling myjący, zaskakująco mocny.


Baikał Herbals Serum przeciwzmarszczkowe. Z tym serum mam problem niby jest fajne, ale jednak czegoś mu brakuje. To taki neutralny kosmetyk, który z jednej strony krzywdy nie robi, a z drugiej nie rzuca na kolana. Na początku byłam nim zachwycona, potem jakoś mi się znudziło i poszło w odstawkę i używałam tylko od czasu do czasu jak sobie o nim przypomniałam. Nie zauważyłam działania przeciwzmarszczkowego. Raczej nie kupię go już więcej.


Ziaja Krem łagodzący dla dzieci i dorosłych z 10% d-pantenolem. Świetny krem, doskonały na podrażnienia. Możecie poczytać o nim tutaj Krem do zadań specjalnych ;)!


L'biotica  Aktywne serum do rzęs. Wzmocniło, ale niestety nie wydłużyło rzęs. Pełną recenzję znajdziecie tutaj Efekt po stosowaniu serum do rzęs L'biotica?



Pochwalcie się jak Wam poszło denkowanie w tym miesiącu:).


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...