środa, 31 grudnia 2014

Dobrego Roku !



Moi Kochani życzę Wam wszystkiego co najlepsze na Nowy 2015 Rok. Mam nadzieję, że szczęście nie będzie nas opuszczało, a Nowy Rok okaże się o wiele lepszy od poprzedniego.

Niech się spełnią wszystkie marzenia nawet te, o których nie śmiemy na razie myśleć.

Kasia M 

:*


wtorek, 30 grudnia 2014

Ulubione w grudniu :)

Witajcie po krótkiej świątecznej przerwie, mam nadzieję, że wszyscy spędziliście miłe, ciepłe i rodzinne Święta i że nie przejedliście się tak jak ja. Chcę Was dzisiaj zaprosić na ulubieńców grudnia, większość to świeże odkrycia, ale są też dwa produkty, które są ze mną już od jakiegoś czasu.

Zacznijmy może od kosmetyków, które są ze mną już jakiś czas:

Clinique Superbalanced Powder Makeup Spf 15.



Jest to lekki podkład w pudrze, który według producenta ma być także długotrwały, ma jednocześnie nawilżać i kontrolować wydzielanie sebum., a także dostarczać witamin i chronić skórę przed działaniem wolnych rodników. Było by pięknie prawda?.Mnie najbardziej w podkładzie Clinique podoba się to, że jest niezwykle lekki, ale kryje wystarczająco dobrze, oczywiście przy większych niespodziankach trzeba użyć korektor. Często używam go jako pudru wykańczającego i nakładam na płynny podkład, dzięki czemu ciut dużej mogę cieszyć się względnie matową skórą. Nie podrażnia i nie zapycha mojej skóry, myślę że będzie o wiele lepszy kiedy zrobi się troszeczkę cieplej, wtedy będę go stosować solo, w zimie nakładam po prostu na podkład. Dodatkową jego zaletą jest filtr Spf.


Estee Lauder 2w 1 Korektor i tusz do rzęs.

Korektor w tym duo jest naprawdę świetny, bardzo lekki, ale dobrze kryjący znakomicie nadaje się pod oczy, ładnie rozświetla spojrzenie. Dobrze maskuje cienie, a co najważniejsze nie roluje się i nie zbiera w zmarszczkach, oraz nie wysusza i nie podrażnia delikatnej skóry pod oczami. Kolor jest dość jasny i beżowy, nie ma różowych tonów, jeśli już to żółte. Co do tuszu to jest to po prostu dobry tusz do dziennego makijażu, mnie nie rzucił na kolana, chociaż właściwie nie ma się do czego przyczepić. Nie skleja, ładnie wydłuża, ale nie robi efektu wow, a ja lubię mieć rzęsy do nieba, albo chociaż do czoła. Mimo tego obu używam z przyjemnością.



Teraz przejdziemy do produktów względnie nowych, ale takich które skradły moje serce praktycznie od pierwszego użycia.

GK Hair Traming System With Juvexin Odżywka bez spłukiwania w kremie.

O produktach Global Keratin opowiedziała mi koleżanka i od tamtej pory bardzo chciałam ich spróbować. Obie miałyśmy włosy rozjaśniane i o ile jej dzięki między innymi kosmetyką GK były w dobrym stanie, o tyle moje pozostawiały wiele do życzenia. Jenak w końcu i mi udało się kupić produkty GK i muszę Wam powiedzieć że są rzeczywiście rewelacyjne. Są to profesjonale kosmetyki fryzjerskie, a produkt Juvexin, chroniony jest ponad pięćdziesięcioma patentami w Ameryce oraz na całym świecie, co za tym idzie niestety niemiłosiernie drogie. Dzięki tej odżywce moje włosy są niesamowicie miękkie, gładkie i lśniące, wyraźnie się zmieniają już w momencie nakładania odżywki. Są też bardziej proste, wygładzone i lepiej się układają. Na całe moje włosy wystarczy jedna pompka, mam nadzieję, że odżywka będzie bardzo wydajna bo nie wiem co zrobię jak się skończy.


Trawińska FM Colection perfumy.

Z perfumami Fm mam tak, że zwykle coś tam kupię, bo mi się kojarzy z zapachem, który miałam, użyję kilka razy i oddaje mamie lub koleżankom, bo to jakoś nie to samo. Jednak gdy powąchałam te z nowej kolekcji wiedziałam, że muszą być moje. Zapach jest orientalno - kwiatowy, bardzo elegancki i zmysłowy. W jego sercu  znajduje się turecka róża, frezja i kwiat pomarańczy, znajdziemy tu też szafran, skórę i  piżmo. Jestem zachwycona także samym opakowaniem, spójrzcie sami, czyż nie jest śliczne? Flakon jest owinięty skórą zasznurowaną rzemykiem, całość wygląda jak bardzo seksowny gorset. Dodatkowo zapach utrzymuje się bardzo długo.


Carea Maxi płatki kosmetyczne.

Na koniec trochę nietypowo, bo to w sumie nie kosmetyk, jednak bez nich ani rusz, a mowa oczywiście o płatkach kosmetycznych. Do dej pory używałam zawsze tych małych okrągłych i nigdy nie wystarczał mi jeden. Płatki Carea są bardzo duże i kwadratowe , a przez to niezwykle wygodne. Zrobione są z bawełny, nie rozwarstwiają się i nie zostawiają na skórze włosków, są tez bardzo mięciutkie i delikatne. Odkąd je odkryłam kupuję tylko te. Opakowanie zawiera 60 szt i kosztuje nie całe 4zł, zwykle do demakijażu wystarcza mi jeden płatek, więc są bardziej wydajne. Może je dostać w Biedronce




Ciekawa jestem, który z moich ulubieńców spodobał się Wam najbardziej i na który mielibyście największą ochotę? 


wtorek, 23 grudnia 2014

Umilacze zimowych kąpieli ;) - Spa Senes FM żel pod prysznic i sól do kąpieli o zapachu walnilii :).

Sole do kąpieli z serii Spa Senes z Fm to moje ulubione sole, miałam już werbenę i paczule i do tej pory nie znalazłam nic co pachniało by równie ładnie i intensywnie. Jednak nie była bym sobą gdybym nie była ciekawa też innych zapachów, a  co najlepiej będzie pasowało na zimę jeśli nie wanilia? Zamówiłam więc sobie żel i sól do kąpieli o tym zapachu.


Sól do kąpieli Spa Senes Wanilia

Jeśli chodzi o sole do kąpieli to najbardziej polubiłam werbenę, potem paczule, natomiast z waniliną nie od początku się polubiłam. Czemu? Tak jak Wam pisałam od soli do kąpieli wymagam przyjemnego, ale intensywnego zapachu. Lubię kiedy w trakcie kąpieli pachnie nie tylko woda w wannie, ale i cała łazienka, a nawet dom. Wanilia niestety taka nie jest, jest do zapach bardzo delikatny subtelny i słodki. Przyjemny, ale nie roznosi się w całym domu kiedy nasypię soli do wanny. Mimo tego sól zużyłam praktycznie w całości i w końcu polubiłam się z zapachem. Była mniej wydajna niż swoje poprzedniczki, bo jakoś odruchowo sypałam jej więcej. Sól nie podrażnia i nie wysusza mojej skóry. Kryształki są bardzo duże, ale rozpuszczają się szybko, tak ze nic nam się nie wbija w skórę, a kąpiel jest bardzo przyjemna i relaksująca. Nie będę się już więcej nad nią rozwodzić i przejdę do drugiego bohatera dzisiejszego wpisu, bo to jego polubiłam zdecydowanie mocniej.

Pojemność to 600g. cena ok 20zł.



Żel pod prysznic Spa Senes Wanilia.

Po żelu nie spodziewałam się niczego wielkiego, jednak bardzo miło mnie zaskoczył. Przede wszystkim ma bardzo fajne proste i eleganckie opakowanie. Butelka jest zakręcana metalową zakrętką, szkoda tylko, że w środku nie ma jakiegoś dozownika, otwór jest bardzo duży przez co, płyn może się łatwo wylać, jeśli się przewróci. Przy normalnym użytkowaniu to nie przeszkadza tak bardzo, ze względu na konsystencję kosmetyku.



A konsystencję żel ma bardzo fajną, rzadko taką spotykam w tym rodzaju kosmetyków. Jest niezwykle gęsty, lekko galaretkowaty, dla mnie bardziej podobny do olejku w płynie niż do żelu. Kojarzy mi się z  na wpół płynnym miodem. Jest przez to bardzo wydajny, chyba że dzieci wyleją połowę do wanny, ( tzn sam się przewrócił i leżał, a wcześniej pewnie sam się odkręcił ;) ) wtedy oczywiście kończy się szybciej. Pięknie oczyszcza, odświeża i pielęgnuje skórę. Mam wrażenie że po umyciu tym żelem skóra jest niesamowicie gładka i miękka, a przy okazji pachnie delikatnie i waniliowo. Zdecydowanie ładniej i bardziej wyczuwalnie niż w przypadku soli.


Dla ciekawych skład żelu:


Pojemność 250 ml cena ok 20 zł.


Ciekawa jestem jakie warianty zapachowe w trakcie kąpieli preferujecie zimą?


wtorek, 16 grudnia 2014

Serum nawadniające twarz, szyję i dekolt Hydrain 3 Dermedic :).

Witajcie Kochani jak tam przygotowania do Świąt, choinki już ubrane? Jeśli macie ochotę przez chwilę odpocząć od świątecznej gorączki, zróbcie sobie kawę, albo herbatkę, usiądźcie i poczytajcie o bardzo przyjemnym serum nawadniającym z Dermedic.



Co obiecuje producent:

Skład:

Jak serum sprawdziło się u mnie?

Mimo, że mam skórę raczej tłustą, wybrałam serum w wersji do skóry suchej, a nawet bardzo suchej i odwodnionej, oczywiście było też takie do cery tłustej i uwierzcie dobre pięć minut stałam przy półce z jednym i drugim w ręce, zastanawiając się, które przygarnąć. W końcu zdecydowałam się na serum nawadniające, bo po pierwsze czytałam o nim wiele pozytywnych opinii, a po drugie skusiły mnie właśnie właściwości nawadniające. Miałam trochę nadzieję, że może ciut zmniejszy problem z nadmiarem sebum.


Opakowanie serum to estetyczna buteleczka z niebieskiego, grubego szkła, zaopatrzona w pipetkę, chociaż akurat przy tej konsystencji pompka też by była fajna. Nie narzekam jednak, bo pipetka działa naprawdę bez zarzutu.


Co do konsystencji to spodziewałam się wodnistej, albo żelowej, bo z takimi miałam do tej pory do czynienia. Byłam więc trochę zdziwiona bo serum ma konsystencję raczej lejącej emulsji, czy lekkiego, rzadkiego mleczka. 


Bałam się nawet, że przez to może być zbyt ciężkie dla mojej skóry, ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Serum wchłania się rewelacyjnie i nie pozostawia na skórze żadnego film i absolutnie nic się nie klei. Ma bardzo przyjemny delikatny zapach, wydaje mi się że wyczuwam w nim świeżego ogórka. Ładnie koi i nawilża podrażnioną, na przykład kwasami, czy lekko przesuszoną skórę. Dobrze sprawdzi się do cer mieszanych i tłustych, jednak  przy bardzo suchej i odwodnionej skórze, może okazać się nie wystarczające. Delikatnie napina skórę i sprawia, że wygląda na bardziej zadbaną i wypoczętą. Niestety nie zlikwidowało mojego problemu ze świeceniem się skóry, ale i też nie potęgowało go, a to już dużo. Bardzo dobrze sprawdzało mi się jako lekki krem pod makijaż, nawet w ciepłe dni. Podkład się na nim dobrze rozprowadza,  nie roluje się, nie trzeba też jakoś specjalnie długo czekać z jego nałożeniem. Trzeba jednak pamiętać aby użyć podkładu z filtrem, bo samo serum filtrów nie zawiera, a u mnie nakładanie kremu z filtrem na serum się nie sprawdza. Za dużo wtedy dobrego i buzia bardzo mi się świeci. W moim przypadku nie powodowało zatykania porów, podrażnień, czy uczuleń. i jak dla mnie to bardzo przyjemne i warte wypróbowania serum, na pewno jeszcze kiedyś do niego wrócę.


Opakowanie zawiera 30 ml. Cena regularna to ok 47 zł. Można go czasem znaleźć na promocji w Super Pharm za ok 25zł.

Ciekawa jestem czy używaliście tego serum, a może dopiero macie na nie ochotę?



niedziela, 14 grudnia 2014

Balsam prostujący włosy, który działa nawet jeśli nie używamy prostownicy?

Piękne proste włosy to marzenie nie jednej z nas, niestety same z siebie rzadko chcą być takie i zwykle musimy im trochę pomóc. Wybieramy wtedy suszarkę i wyciąganie na szczotce, albo prostownicę. Niestety takie metody mimo, iż skuteczne niszczą włosy i ja stosuję je raczej okazjonalnie. Jednak co zrobić, żeby włosy na co dzień wyglądały dobrze, a jednocześnie nie niszczyć ich przy tym za bardzo? Pomóc mogą nam tutaj kosmetyki, prostujące włosy tylko, czy one działają? Jeśli używamy prostownicy, czy suszarki to wiadomo, że włosy będą wyglądać dobrze.  Wiele osób unika jednak ciepła w stylizacji włosów, albo tak jak ja zwyczajnie nie chce im się tego robić i pozwalają włosom, żeby same wyschły. Jak myślicie, czy wtedy jest sens stosować na przykład balsamy prostujące? Jeśli chcecie się tego dowiedzieć zapraszam do czytania o Balsamie prostującym włosy straigh & gloss Nivea.



Obietnice producenta:

Balsam ma zapewniać efekt prostych i gładkich włosów, ma chronić je także przed wilgocią i przed wysoką temperaturą, aż do 200 stopni. 



Skład:


Jak balsam sprawdza się u mnie?

Jest to kolejny kosmetyk, który wypatrzyłam na kanale makijażekasid, który zresztą bardzo Wam polecam. Balsam ma bardzo fajne, poręczne i wygodne opakowanie. Dodatkowo sprytnie zostało tu rozwiązane dozowanie, wystarczy wyciągnąć nakrętkę do góry i gotowe. Ma konsystencję emulsji i jest bardzo wydajny, wystarczy nałożyć naprawdę odrobinę.





Używam go po każdym myciu włosów, nie tylko wtedy gdy zamierzam je prostować i mogę śmiało powiedzieć, że naprawdę działa. Balsam prostujący włosy od Nivea ładnie pachnie i na moje włosy działa bardzo podobnie jak odżywki long repair, czy intens repair. Producent zaleca aby niewielką ilość balsamu rozprowadzić na wilgotnych włosach, rozczesać, a następnie wysuszyć włosy suszarką wyciągając na szczotce. Nie obciąża on moich włosów i nie przyczynia się do ich szybszego przetłuszczenia.  Tak jak już wspomniałam bardzo ładnie pachnie i zapach ten dość długo utrzymuje się na włosach. Nakładam go zawsze po umyciu włosów, niezależnie od tego, czy je potem suszę, prostuje, czy zostawiam samym sobie. Balsam sprawdza się w każdym wariancie. Sprawia, że włosy są śliskie, lejące i ugładzone. Nie puszą się i nie kręcą. Jeśli mam dobrze ścięte włosy to wystarczy, że nałożę ten balsam uczeszę i same wyschną i już mam fryzurę, w której spokojnie mogę wyjść do ludzi.. Jeśli wyprostuję prostownicą, albo nawet wyciągnę na szczotce, włosy wyglądają świetnie, są gładkie, miękkie i pięknie błyszczą, a ja dodatkowo zagłuszam nieco wyrzuty sumienia, związane z użyciem wysokiej temperatury. Chociaż umówmy się, że raczej nic nie jest w stanie ochronić nam włosy w 100%.

Balsam zawiera 200 ml i kosztuje ok 12zł. Podobno taniej można go dostać w Biedronce. Jednak ja nigdy na niego tam nie trafiłam.


Bardzo jestem ciekawa czy miałyście ten balsam i jak się u Was sprawdził, a może możecie mi polecić inne kosmetyki prostujące włosy?


czwartek, 11 grudnia 2014

Victoria's Secret mgiełka do ciała Endless Love.

Mgiełki do ciała to świetny pomysł na zapach latem, kiedy zwykle jest gorąco i perfumy zazwyczaj stają się za ciężkie, albo nie możemy ich używać ze względu na połączenie alkoholu w nich zawartego ze słońcem.  Mgiełkę do ciała Victoria's Secret Endless Love  mam już od dłuższego czasu, ale musiałam ją sobie oswoić, bo nie była to niestety miłość od pierwszego wrażenia. Kupiłam ją wiosną i zarówno wtedy jak i latem było na taki zapach chyba po prostu za gorąco, teraz kiedy jest już zimno używam jej naprawdę z przyjemnością.


Od producenta:


Już od pierwszych nut Endless Love czuć delikatny aromat kwiatu jabłoni i ylang ylang, dodatkowo wzbogacony w łagodną nutkę  aloesu i rumianku. 
Endless Love to uosobienie kobiecej wrażliwości, energii życiowej i pewności siebie, dla kobiet, które pragną w delikatny sposób podkreślać swoja osobowość i charakter.  Endless Love sprawia, że czujemy się dobrze i gotowe sprostać każdemu wyzwaniu. Poczuj zapach i moc nieskończonej miłości.

Skład:


Jak mgiełka spisuje się u mnie:

Zacznijmy może od tego, że mgiełka ma naprawdę piękne opakowanie, tak samo zresztą jak balsam, o którym już Wam pisałam.  Opakowanie jest przeźroczyste, tak że spokojnie widzimy ile jeszcze produkty nam zostało. Mgiełkę rozpyla się fenomenalnie, żadnych wielkich kropel tylko leciutka bryza. Spryskiwacz działa bez zarzutu.


Jednak o ile zapach balsamu spodobał mi się od razu, o tyle z mgiełką miałam na początku pewien kłopot, dlatego długo stała prawie nie używana. Przypomniałam sobie o niej jesienią i odkryłam, że w jej zapachu już zupełnie nic mnie nie drażni i nic nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie zapach zaczął mi się bardzo podobać. Czasem nawet zastanawiam się co tak ładnie pachnie i po chwili uświadamiam sobie, że to ja :).
Mgiełki jak wiadomo zwykle nie grzeszą wielką trwałością, ale w przypadku VS nie jest tak źle, na mnie Endless Love pachnie naprawdę długo. Praktycznie wystarczy że spryskam się nią raz rano i może jeszcze raz w ciągu dnia, żeby zapach czuć przez cały czas.

Według mnie akurat Endless Love należy co ciut mocniejszych i cięższych zapachów, na pewno wyczuwam w nim zapach kwiatów jabłoni, ale też coś czego nie potrafię dokładnie zdefiniować, coś kadzidlanego i mistycznego. Jest to zdecydowanie zapach bardzo kobiecy i zmysłowy, dla mnie otulający na wieczory lub zimniejsze dni. Dodatkowo mgiełki Vs nie tylko ładnie pachną, ale także pielęgnują naszą skórę, ja dałam się przekonać i chętnie sprawdziłabym inne zapachy. Kosmetyki VS kupiłam w Stanach, ale są też dostępne na allegro, niestety w wyższych cenach.




Znacie mgiełki Victoria's Secret ? Jakie zapachy polecacie na zimowe wieczory?


niedziela, 7 grudnia 2014

Mieszkam w Bajkowym Lesie... przynajmniej czasem :), czyli zabieram Was na spacer w ramach Akcji Celebruj Chwile z Arcy Joko :)

Zima to ciężki okres w moim życiu, nienawidzę zimna! i spokojnie mogłabym zamieszkać gdzieś, gdzie przez cały rok jest ciepło i przysięgam kiedyś jak już będę stara i obrzydliwie bogata, kupię sobie jakąś małą wysepkę w tropikach ;). Wiem, że wiele osób ma tak samo jak ja i dzisiaj postaram się przekonać i Was i siebie, że zima może także przysparzać nam radości, a wszystko to przecież kwestia czapki rękawiczek i rajstop pod spodniami. Mówiłam już że nienawidzę rajstop pod spodniami? ;).

Ale już dobrze skupmy się na tym gdzie teraz mieszkam, a dzisiaj na przykład mieszkam w Bajkowym Lesie i porywam Was na spacer po nim. Chodźcie kochani i nacieszcie oczy.

Post powstał w ramach akcji Celebruj Chwile na blogu Arcy Joko. Kto jeszcze nie brał udziału niech zajrzy.




































Jak widzicie u mnie choinki same stroją się na Święta:). Mam nadzieję, że spacer Wam się podobał i nie zmarzliście za bardzo:).

Pozdrawiam z Bajkowego Lasu ;)
Kasia M :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...