sobota, 28 grudnia 2013

Delikatne mleczko do demakijażu z olejkiem morelowym Balea.

Mleczko do demakijażu znalazło się wśród moich wiosennych zakupów z DM. Sama nigdy nie wybrałabym sobie takiego kosmetyku, więc w sumie czasem fajnie, jak zakupy robi nam ktoś inny, bo możemy spróbować nowych rzeczy.



Co obiecuje producent:

Mleczko do demakijażu z dodatkiem olejku morelowego delikatnie usuwa makijaż i zanieczyszczenia ze skóry, jednocześnie ją nawilżając i odżywiając. Prowitamina B utrzymuje właściwą wilgotność i utrzymuje prawidłowe PH skóry. Po oczyszczeniu skóra jest jedwabiście gładka, elastyczna i promienna. Dostosowania do każdej cery, na każdy dzień. Produkt wegański, przebadany dermatologicznie.


Skład:


Moja opinia:

Tak jak wspomniałam na początku, bardzo rzadko używam mleczek do demakijaż. Używałam ich kiedyś jako nastolatka, ale wtedy nie miałam problemów z cerą. Jednak odkąd moja skóra zrobiła się tłusta i świecąca, nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby do demakijażu używać mleczka. Byłam pewna, że do tłustej skóry jest nieodpowiednie, że będzie powodowało jeszcze większe przetłuszczanie. Z tego powodu na początku mleczko stało nieużywane. Jednak od jakiegoś czasu zmieniam swój pogląd na to jakich kosmetyków używać do mojego rodzaju skóry. Odchodzę od kosmetyków przeznaczonych typowo do cery tłustej, szczególnie jeśli chodzi o demakijaż i oczyszczanie. Nie raz przekonałam się już, że zamiast pomagać dodatkowo przesuszają mi skórę, która broni się produkując jeszcze więcej sebum. Efekt tego jest tylko taki, że święcę się jeszcze bardziej.  Pomyślałam, że skoro służą mi np żele do mycia twarzy do skóry suchej, to może i mleczko się sprawdzi. 

Opakowanie: Ładna, wygodna plastikowa butelka, utrzymana w biało pomarańczowej kolorystyce. Zakrętka zamykana jest na zatrzask. Nie ma problemu z otwieraniem, nic się nie zacina, ani nie psuje.


Konsystencja: Typowa dla mleczek, ale lekka, nietłusta.

Zapach: Delikatny, bardzo przyjemny, lekko morelowy,  kolor biały.


Zastosowanie: Do demakijażu, do każdego rodzaju skóry

Działanie: Mleczko dobrze radzi sobie ze zmywaniem podkładów i pudrów, gorzej z demakijażem oczu. Szczególnie jeśli chodzi o tusz do rzęs, trzeba się trochę napracować. Ja nie mam do tego cierpliwości i oczy zmywam dwufazowym płynem. Mleczko nie obciąża nawet mojej tłustej skóry. Nie zapycha, nie podrażnia, a co najważniejsze jest na tyle lekkie, że nie pozostawia tłustej warstwy. Wchłania się idealnie, nie powoduje wzmożonego świecenia skóry. Jednak ja po jego użyciu i tak myję buzię wodą, inaczej mam wrażenie niedomycia. Nie jest to do końca wina mleczka, bardziej moje przyzwyczajenie.

Podsumowując jest to dość przyjemny w używaniu produkt i może nawet byłabym w stanie przekonać się do demakijażu w takiej formie. Może :).  Mleczko spisywało się u mnie przyzwoicie nawet przy tłustej skórze. Jednak gdybym miała wybierać między nim, a np płynem micelarnym to wolałabym płyn.

Ciekawa jestem czy Wy lubicie mleczka do demakijażu, czy trzymacie się raczej od nich z daleka?




piątek, 27 grudnia 2013

Nagroda niespodzianka od This Is Katie oraz o suchym szamponie Batiste :).

Przed Świętami przyszła do mnie nagroda niespodzianka od Katie z bloga http://thisis-katie.blogspot.com/.  Oto co znalazłam w środku :):


  • Suchy szampon Batiste
  • Skoncentrowane serum + Odprężająca maseczka collagen i kwas hialuronowy. 
  • Lakier do paznokci ColoRama  nr 83.
Niespodzianka okazała się niezwykle trafiona, bo wcześniej nie miałam okazji używać żadnego z tych kosmetyków, a od dawna miałam ochotę wypróbować szczególnie suchy szampon, tylko jakość nie było mi z nim po drodze. Tak samo sprawa się miała z lakierami ColoRama. Serum Bielendy, także z przyjemnością zużyje :).


Jednak najbardziej byłam ciekawa suchego szamponu i właśnie od niego zaczęłam testowanie i chciałabym Wam o nim  przy okazji opowiedzieć. 


Na temat suchych szamponów czytam przeróżne opinie. Jedni bardzo sobie chwalą, inni wręcz przeciwnie nie wyobrażają sobie "mycia" włosów suchym szamponem. Myślę, że bierze się to z przeświadczenia, że suchym szamponem można włosy umyć, gdy tymczasem szampony te służą zupełnie do czegoś innego. Ja tak samo jak przeciwnicy suchych szamponów, nie wyobrażałam sobie mycia włosów bez wody, troszkę też dlatego zwlekałam z zakupem tego produktu. Byłam przekonana, że to tylko zbędny gadżet, dopóki go nie użyłam pierwszy raz. Bo szampon Batiste oczarował mnie od samego początku. Po pierwsze świetnie nadaje się do odświeżenia włosów, kiedy po prostu nie mamy możliwości ich umyć. Doskonale sprawdzi się do stosowania po treningach, mnie ratował życie rano. kiedy moje włosy po nocy nie grzeszyły urodą, a po prostu nie było możliwości żebym je umyła i od razu wychodziła z domu. W lecie nie mam z tym żadnego problemu, ale w zimie przy niskich temperaturach jest to już kłopot. Szampon szybko poprawia wygląd nawet mocno nieświeżej fryzury. Jest dziecinnie prosty w użyciu wystarczy spryskać włosy, wmasować w nie szampon i wyczesać. Ma bardzo przyjemny zapach i nie pozostawia białego nalotu, jeśli wyczeszemy włosy.




Po drugie szampon nadaje objętości i unosi przyklapnięte włosy. Nie miałam wrażenia, że są one obciążone czy oblepione, wręcz przeciwnie. Miałam małą 30g wersję szamponu i starczył mi on na 5-6 użyć. 

Podsumowując jest to produkt doskonały i powinna go posiadać każda kobieta, która ma problem z przetłuszczającymi się włosami. Trzeba pamiętać, że nie zastąpi nam tradycyjnej pielęgnacji, ale doskonale sprawdzi się do odświeżania między jednym a drugim myciem włosów. Z tego co czytam to nie można go u nas kupić. Mam nadzieję, że się mylę bo chętnie nabyłabym większe opakowanie.

Ciekawa jestem Waszej opinii o suchych szamponach, używacie czy nie ?

wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt :)!






Życzę Wam abyście w te Święta, mieli okazję oderwać się od 

codzienności,

zapomnieć o troskach i zmartwieniach.

Mam nadzieję, że doświadczycie choć troszkę magii Świąt ;),

a to o czym marzycie spełni się w nadchodzącym Nowym Roku. 


Kasia M.

 

środa, 18 grudnia 2013

Piękny, chociaż nietrwały! Zoziskrzony piasek Coral.

O dawna miałam ochotę na pisakowy lakier do paznokci, myślałam o czymś od Wibo, niestety do Rossmana mam strasznie nie po drodze.W końcu postanowiłam o pisaki zapytać w miejscowej drogerii i takim sposobem stałam się właścicielką pięknie roziskrzonej czerni z efektem piasku Coral.


Co obiecuje producent:

Super trwała ochronna emalia do paznokci. Kompleks PROSILK z proteinami jedwabiu pielęgnuje paznokcie chroniąc je przed promieniowaniem UV.

Sposób użycia: Nałożyć dwie warstwy emalii na suche i odtłuszczone paznokcie.


Moja opinia:

Opakowanie: Prosta kwadratowa butelka z przeźroczystego szkła. 


Pędzelek: Dość długi i szeroki, wygodnie się nim maluje.



Kolor: Czerń, mieniąca się różnokolorowymi drobinkami. Są złote, srebrne, czerwone, żółte, zielone, niebieskie, fioletowe i na pewno jeszcze kilka innych.



Konsystencja: Lakier jest gęsty, zawiera różnokolorowe drobinki brokatu - bardzo drobniutkie.


Nakładanie: Przez to, że jest gęsty malowanie nie należy do najłatwiejszych, ważne żeby lakier nakładać dość szybko i możliwie za jednym pociągnięciem. Producent zaleca 2 warstwy, ale już nawet jedna nałożona na bazę daje zadowalający efekt. Schnie dość szybko.

Trwałość: Tu niestety szału nie ma. Lakier odpryskuje już na drugi dzień po pomalowaniu. 

Zmywanie: Nie mam co prawda doświadczenia w zmywaniu lakierów piaskowych, więc może ja coś robię źle, bo zmywanie tego lakieru to droga przez mękę. Na prawdę trzeba się namęczyć, żeby go usunąć. Jednorazowe przetarcie wacikiem nasączonym zmywaczem nie daje praktycznie żadnego rezultatu, trzeba trzeć, trzeć i jeszcze raz trzeć. Macie na to jakieś sposoby?

Efekt: Popatrzcie sami, czyż nie jest piękny !? :). Chociaż na pewno lepiej by wyglądał na ładnych paznokciach, którymi ja niestety ostatnio nie dysponuję.





Pojemność : 11ml. Cena: ok 6zł.

Podsumowanie: Bardzo lubię ciemne lakiery, więc ten od razu wpadł mi w oko. Na paznokciach wygląda świetnie, a efekt piasku bardzo przypadł mi do gustu. Szczególnie podobają mi się te migoczące na różne kolory drobinki. Niestety lakier nie jest trwały, u mnie wytrzymuje maksymalnie jeden dzień. Nakładam go zwykle na odżywkę Eveline 8w1. Ciekawe czy zastosowanie jako podkładu i odżywki i innego lakieru przedłużyło by jego trwałość. Jak myślicie?

Podoba Wam się taki efekt? Lubicie piaskowe lakiery? I przede wszystkim jak je zmywacie?


wtorek, 17 grudnia 2013

Ulubione w listopadzie:)

Już połowa grudnia, więc najwyższa pora opowiedzieć Wam o ulubieńcach z poprzedniego miesiąca. Nie przedłużając przestawiam Wam kilka produktów, po które najczęściej i z największą przyjemnością sięgałam w listopadzie.


  • Joanna Naturia Odżywka z miodem i cytryną, bez spłukiwania, do włosów suchych i zniszczonych. O tej odżywce nie raz czytałam pochlebne opinie. W końcu i ja postanowiłam ją wypróbować. Jest to moja pierwsza odżywka bez spłukiwania. Nakładam ją zwykle na końce, bo moje włosy szczególnie w tym miejscu są suche i sianowate. Od początku odżywka wydawała mi się bardzo przyzwoita, ale o jej dobroczynnym działaniu na moje włosy utwierdziłam się, kiedy przestałam ją na jakiś czas stosować. Po powrocie oczarowała mnie na nowo, ładnie radzi sobie z moimi suchymi i zniszczonymi włosami, pomaga je ujarzmić. Dzięki niej nie są takie sztywne, są bardziej miękkie, gładkie i błyszczące.. Jeśli macie ochotę wypróbować odżywkę bez spłukiwania przyjrzyjcie się jej dokładniej.                                                                                                                                                                                                                                                                                    

  • Eveline Termoaktywne serum modelujące talię, brzuch i pośladki. Oczywiście nie wierzę w to, że sam kosmetyk wymodeluje mi sylwetkę. Cellulit od samego smarowania, też nie zniknie. Jenak serum bardzo fajnie napina, wygładza i ujędrnia skórę. Dodatkowo jest to wersja rozgrzewająca, więc na zimę sprawdzi się znakomicie.


  • Sephora Płyn do usuwania makijażu wodoodpornego. Prawdę powiedziawszy nie wiem jak płyn się sprawdza przy zmywaniu makijażu wodoodpornego, bo po prostu takiego nie robię. Za to przy normalnym makijażu,  sprawdza się rewelacyjnie. Wystarczy nasączyć wacik, przyłożyć na chwilkę do oka, a potem zetrzeć. Nawet bardzo mocny makijaż oczu schodzi praktycznie od ręki. Płyn jest w formie dwufazowego olejku. Mam miniaturowe opakowanie, ale kiedy mi się skończy kupię sobie duże.


  • Clinique Błyszczyk w kredce. Bardzo się ostatnio polubiłam z kredkami do ust, a wszystko to dzięki Clinique Chubby Stick. Kredka ma świetny dziewczęcy kolor, szybko i bardzo wygodnie się nią maluje. Znakomita do dziennego makijażu i kiedy na szybko chcemy poprawić makijaż. MAm kolor nr 14 curvy candy i tym kolorem możemy malować usta nawet bez lusterka, bez obawy że zrobimy sobie krzywdę.



Znacie? Lubicie, któregoś z moich ulubieńców? Pochwalcie się swoimi ulubionymi produktami.


niedziela, 15 grudnia 2013

Pieczemy pierniczki :)

Od kilku lat co roku przed Świętami pieczemy z dziećmi pierniczki i w tym roku, także tradycji stało się zadość. 


Co nam będzie potrzebne, żeby zrobić pierniki?:

  • Fajny i łatwy w wykonaniu przepis. Często zaglądam na bloga Kwestia Smaku i tym razem, także znalazłam na nim przepis na pierniczki.
  • Bardzo przydatni będą także mali pomocnicy. Co prawda wtedy musimy uzbroić się w cierpliwość i wyrozumiałość w kwestii bałaganu w kuchni ;).
  • Wszystkie składniki i wykonanie znajdziecie po kliknięciu w przepis:).
I zabieramy się do pracy :)

  • Mieszamy :).


  • Wycinamy :).


  • Pieczemy:)



  •  Czekamy, aż wystygną i dekorujemy:).











Dobrze, że miał kto pomóc w dekorowaniu :). Pierniczki radzę spróbować zaraz po upieczeniu, bo na drugi dzień robią się już twarde i trzeba znowu czekać, aż zmiękną. My spróbowaliśmy, wyszły naprawdę pyszne, niestety do Świąt raczej nie doczekają. Chyba, że je bardzo dobrze schowam ;).

A jak jest u Was ? pieczecie ciasteczka przed Świętami? Macie jakieś swoje ulubione przepisy?

środa, 11 grudnia 2013

Skóra tłusta też potrzebuje nawilżenia - Iwostin Purritin Rehydrin

Mimo, że moja skóra jest mieszana, w kierunku tłustej i w dodatku świecącej, bywa także przesuszona. Szczególnie, kiedy na przykład stosuję kurację kwasami. Od dawna szukałam kremu, który by sobie z tym przesuszeniem poradził i któregoś razu trafiłam w Super Pharm, na - 20% na pielęgnację twarzy od Iwostin. Zdecydowałam się na Krem Przywracający Nawilżenie dla skóry tłustej wysuszonej kuracją dermatologiczną i jeśli jesteście ciekawi jak się u mnie sprawdził, zapraszam do zapoznania się z recenzją.


Obietnice producenta:

Krem przywracający nawilżenie Iwostin Purritin Rehydrin długotrwale nawilża i koi skórę odwodnioną na skutek stosowania intensywnej kuracji dermatologicznej. Łagodzi podrażnienia oraz przywraca skórze fizjologiczną równowagę.


  • Hialuronian sodu wiąże wodę w głębszych warstwach naskórka oraz odbudowuje barierę hydrolipidową.
  • Ceramidy bogate w niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe (NNKT), wzmacniają szczelność i elastyczność warstwy rogowej naskórka.
  • Skwalan uzupełnia braki w spoiwie międzykomórkowym oraz pomaga przywrócić prawidłowy skład płaszcza hydrolipidowego.



Skład:




Moja opinia:

Muszę się Wam przyznać, że mam denerwujący nawyk do nie zużywania kosmetyków do końca, szczególnie kremów. Używam przez jakiś czas odstawiam i biorę następny. Dlaczego? Ano dlatego, że ciężko mi trafić na dobry krem, a jak coś mnie nie zachwyci od samego początku, to zwykle mam problemy żeby to zużyć. Natomiast krem Rehydrin zużyłam calusieńki, do samego końca i to z przyjemnością. 

Opakowanie: Plastikowa, giętka tubka utrzymana w biało zielonej tonacji. Zamknięcie na zatrzask, czyli takie jak lubię. Nic się nie zacina i nie ma problemu z otwarciem.




Konsystencja: kremowa, ale bardzo lekka, kolor biały.


Zapach: delikatny słabo wyczuwalny, trochę apteczny, ale przyjemny.

Zastosowanie: Kremu można używać i na dzień i na no noc. Ja ze względu na to, że na noc zwykle stosuję krem z kwasami używałam go na dzień pod makijaż. 

Działanie: Krem zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Świetnie sprawdzał się przy przesuszonej, podrażnionej skórze. Często bywało tak, że po kremie z 10% kwasem migdałowym skóra na drugi dzień była przesuszona i się łuszczyła, a Iwostin bardzo fajnie sobie z tym raził. Dobrze nawilżał, koił i łagodził nawet podrażnioną skórę. Sprawdził się nakładany pod makijaż, u mnie nie powodował większego niż zwykle świecenia skóry. Podkład dobrze się na nim trzymał, nie spływał. Krem nie tłuścił mi skóry, wchłaniał się praktycznie do matu i nie pozostawiał na skórze filmu. Nie zapychał, nie podrażniał i nie powodował uczuleń. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to to, że krem nie ma filtra, a w kremie na dzień bardzo filtr by się przydał. Z drugiej strony gdyby miał, nie można by było go używać na noc. Wydajność określiła bym jako średnią, wystarczył mi na nieco ponad miesiąc.

Pojemność 40ml. Cena 34,99zł. 

Podsumowanie: Jeśli szukacie kremu nawilżającego do skóry tłustej, to warto rozważyć zakup Kremu Przywracającego Nawilżenie Iwostin Purririn Rehydrin. Szczególnie jeśli traficie na promocję. Za swój egzemplarz zapłaciłam 24zł, zamiast 35zł. Krem fajnie sprawdza się przy skórze po przejściach,  na przykład przesuszonej kuracją kwasami. Ja na pewno jeszcze kiedyś do niego wrócę.

Znacie serię Purritin de cery tłustej? Pochwalcie się swoimi ulubionymi kremami nawilżającymi.


poniedziałek, 9 grudnia 2013

Listopad - podsumowanie treningów. Mam nadzieję, że nie będziecie tego czytać ;).

W listopadzie będzie, krótko. Treningi mi ostatnio nie idą, nie mogę się ogarnąć i ćwiczyć coś regularnie. Ciągle próbuję trochę tego, trochę tamtego, w nadziei, że coś mi się spodoba, że coś mnie wciągnie i znowu zacznę ćwiczyć codziennie. Niestety tak się nie dzieje, a moje mizerne wysiłki w listopadzie przedstawiają się tak:

Treningi listopad:

- bieganie - 4 razy 
- rower stacjonarny - 6 razy
- ćwiczenia z Mel B - 3 razy

Jak sami widzicie szału nie ma, a mi strasznie brakuje aktywności fizycznej i związanego z nią nieodłącznie dobrego samopoczucia. Ostatnio na jakimś blogu o treningach przeczytałam o różnych wyzwaniach rozpisanych na 30 dni. Czyli ćwiczymy od początku grudnia do sylwestra i na sylwestra jesteśmy piękne szczupłe i wysportowane. Oczywiście nawet przez myśl mi początkowo nie przyszło, żeby zacząć, ale zaczęłam. i dzisiaj jestem już po tygodniu A6W. Nie wiem czy codziennie będę wykonywać ćwiczenia z 6 Weidera, ale codziennie zamierzam ćwiczyć:). Trzymajcie za mnie kciuki.

A Wam jak poszły treningi w listopadzie?

piątek, 6 grudnia 2013

Na problemy z cerą woda termalna Uriage.

W wodach termalnych najbardziej denerwował mnie fakt, że po ich użyciu skórę trzeba było osuszyć. Odkąd jednak kupiłam wodę termalną Uriage, ten problem przestał istnieć.


Co obiecuje producent:

Woda termalna pochodząca z alpejskich źródeł, bogata w oligoelementy i sole mineralne (11 000mg/l), izotoniczna, o naturalnym pH. Przebadana klinicznie, nie zawiera konserwantów i substancji zapachowych. Polecana do codziennej pielęgnacji (od 6 miesiąca życia), dla każdego rodzaju skóry, nawet dla skóry bardzo wrażliwej. Poprawia kondycję skóry, zapewnia jej równowagę fizjologiczną, łagodzi podrażnienia i nawilża skórę.

Dzięki unikalnemu składowi preparat przynosi ulgę w wypadku: zaczerwienień, podrażnień typu pieluszkowe zapalenie skóry, podrażnienia słoneczne, zapalenia skóry po goleniu itp.


Sposób użycia: (Uwaga! inaczej, niż w przypadku innych wód termalnych) Rozpylić na skórę, pozostawić do wyschnięcia, nie wycierać.

Skład: 

SO4 - 2862 mg/l, CI - 3500 mg/l, HCO3 - 390 mg/l, K - 45,5 mg, Mg - 125 mg/l, Zn - 160 mikrogramów/l, Fe - 15 mikrogramów/l, Li - 2 mg/l, Al - 12 mikrog/l, Cu - 75 mikrog/l, Mn - 154 mikrog/l, Si - 42 mg/l, Ca - 600 mg/l, Na - 2360 mg/l

Moja opinia:

Opakowanie: Opakowanie to typowa dla wód termalnych metalowa butelka z atomizerem. 


Atomizer: Sam atomizer jest najlepszym jakiego do tej pory używałam. Rozpyla idealną mgiełkę, kropelki nie są zbyt duże. Nie mamy uczucia oblania twarzy wodą, tylko delikatnego zroszenia. W pierwszym momencie sprawdzałam, czy w ogóle coś leci.. 


Zastosowanie: W moim przypadku woda termalna po pierwsze zastępuje mi tonik. Spryskuję nią twarz zaraz po oczyszczeniu rano i wieczorem. Po drugie wykorzystuję ja do smarowania kremu na mokro. Zanim woda się wchłonie na mokrą skórę nakładam krem. To sprawia, że krem nawilżający wnika głębiej, przez co ma lepsze działanie. Po trzecie wodą spryskuję twarz jeszcze raz, już po wykonaniu makijażu. Dzięki czemu makijaż jest mniej widoczny, woda jakby scala wszystkie nałożone warstwy i w rezultacie wyglądamy bardziej naturalnie, a sam makijaż trzyma się dłużej. Znakomicie sprawdza się także do kojenia podrażnionej skóry i do odświeżania.

Działanie: Początkowo nie byłam wielką fanką wód termalnych, ale muszę przyznać, że znakomicie sprawdzają się w pielęgnacji mojej problematycznej cery. Szczególnie  polubiłam wodę Uriage za wygodę stosowania, za idealny atomizer i za działanie oczywiście. Woda dobrze sprawdzała się u mnie w czasie upałów, bo znakomicie odświeżała skórę. W moim przypadku to bardzo ważne, bo skóra twarzy szybko mi się przetłuszcza i świeci. Czasem mam wrażenie, jakbym wysmarowała buzię olejem i że jak otworzę zbyt szeroko oczy, to nie będę mogła zamknąć, bo się skleją. Wtedy pomaga spryskanie buzi wodą Uriage. Znakomicie łagodzi podrażnienia spowodowane na przykład stosowaniem kwasów. Jeśli tylko po jakimś kosmetyku mam uczucie ściągniętej, podrażnionej skóry,  użycie wody przynosi natychmiastową ulgę. 

Podsumowanie: Odkąd pierwszy raz użyłam wody termalnej Uriage stała się moim must have i nie wyobrażam sobie ani jednego dnia bez niej. Przede wszystkim jest to woda izotoniczna, czyli nie musimy jej osuszać. Spokojnie możemy zostawić ją na buzi, aż sama wyschnie bez obawy, że wysuszy nam skórę. Ma świetny atomizer. Jest idealna przy cerze problematycznej takiej jak moja. Świetnie sprawdza  się zamiast toniku i do szybkiego ratowania podrażnionej skóry. Spokojnie można ją stosować nawet u małych dzieci.  

Woda jest dość droga, jednak czasem można ją dostać w fajnej promocji. Swoją pierwszą 150 ml butelkę kupiłam w Super Pharm za ok 15zł, drugą za 11zł.

Lubicie wody termalne? Są tu jakieś wielbicielki wody Uriage?

środa, 4 grudnia 2013

Eucerin - Olejek pod prysznic do skóry suchej i wrazliwej.

Skusiłam się na ten olejek, bo można go było kupić za 12 zł, jeśli zrobiło się zakupy za określoną kwotę w Super Pharm. To było na początku września i od tamtego czasu praktycznie się z nim nie rozstaję.

Co obiecuje producent::


Skład:


Moja opinia:

Opakowanie: Olejek jest zamknięty w przeźroczystej, miękkiej, plastikowej butelce.  Pojemność 200ml ma zakrętkę na zatrzask. Większą pojemność można dostać z pompką. Opakowanie jest wygodne i łatwe w używaniu.



Konsystencja: Oleista, płynna, ale nie tłusta. Po połączeniu z wodą i roztarciu olejek zmienia się w delikatną kremową pianę.


Zapach: Mocny, pudrowy. Mnie nie przeszkadza, ale wielbicielki lekkich świeżych zapachów mogą być zawiedzione. Bardziej jesienno-zimowy, niż na upalne dni.

Kolor: Herbaciany

Działanie: Olejek świetnie spełnia swoje przeznaczenie, czyli dobrze myje, ładnie oczyszcza, a dodatkowo nie podrażnia i nie uczula. Skóra po jego użyciu jest miękka i gładka. Fajnie sprawdza się przy mojej przesuszonej od depilacji skórze nóg, bo dodatkowo nawilża. Nie zostawia tłustego filmu, łatwo się spłukuje,  trzeba jednak pamiętać, żeby potem dobrze opłukać wannę, czy brodzik. Jest niesamowicie wydajny, wystarczy niewielka ilość, żeby umyć całe ciało.  Kupiłam go na początku września i od tamtej pory używam codziennie, a została prawie połowa. Uprzyjemnia mi każdą kąpiel , relaksuje i pobudza zmysły.

Podsumowanie: Olejek sprawdził się u mnie znakomicie szczególnie ze względu na to, że nie wysusza skóry. Zostawia ją elastyczną i zadbaną. Moim zdaniem świetny na chłodniejsze dni, chociażby ze względu na zapach, ale także konsystencję. Bardzo wydajny do tego stopnia, że nawet normalna cena bez promocji nie wydaje się wygórowana.

Pojemność: 200ml. Cena: normalna ok 32zł. Ja kupiłam za 12zł.


Lubicie się myć olejkami? Macie jakieś swoje ulubione?


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...