piątek, 27 września 2013

50 całkiem przypadkowych faktów o mnie ;).


W końcu i ja zabrałam się za ten tag, sądziłam, że trudno mi będzie znaleźć aż 50 faktów, jednak jak już zaczęłam  to się okazało, że parę musiałam nawet wykasować.
  1. Wolę psy niż koty, ale nie chcę mieć swojego zwierzątka:).
  2. Walczę z arachnofobią, doszłam już do takiego etapu, że dopuszczam myśl, że mieszkam z jakimś pająkiem pod jednym dachem ;).
  3. Nie lubię słodyczy, ale czasem je jem:)
  4. Moja ulubiona kawa to latte macchiato w tchibo.
  5. Od 3 lat pije Yerba Mate i smakują mi te najmocniejsze gatunki.
  6. Szybko się nudzę i ciągle próbuję czegoś nowego :).
  7. Nie mam talentu do języków obcych, śpiewać i rysować też nie potrafię.
  8. Jestem sentymentalna i zbyt wrażliwa, ale potrafię być też straszna jędzą, oczywiście tylko wtedy kiedy muszę.
  9. Mogę mieć kilkanaście butelek perfum i używać ich wszystkich, nie lubię używać ciągle tego samego zapachu. 
  10.  Wybaczam, ale nie zapominam.
  11. Zrobiłam prawo jazdy 15 lat temu i przez pierwsze 13 lat w ogóle z niego nie korzystałam.
  12. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez samochodu ;).
  13. Zrobiłam A6W trzy razy do końca i kilkanaście razy prawie do końca ;).
  14. Nie lubię niedziel, nudzą mnie.
  15. Uwielbiam whisky i wytrawne czerwone wino.
  16. Nie wyobrażam sobie wypicia słodkiej kawy, słodką herbatę sobie wyobrażam, ale nigdy takiej nie pijam.
  17. Jak już pije herbatę to wszystkie zielone, czerwone i ziołowe - owocowych nie lubię.
  18. Potrafię upiec chleb i zrobić pierogi:).
  19. Pizze też potrafię i to całkiem dobrą.
  20.  Jestem uzależniona od internetu i smartfona :), ale nie zamierzam iść na odwyk.
  21.  Lubię filmy o wampirach Blade, Dracula, Van Helsing, no dobra Zmierzch też lubię. :)
  22. Nałogowo czytam aforyzmy i fraszki Sztaudyngera.
  23. Mam 34 lata
  24. Obejrzałam wszystkie części Szybkich i Wściekłych - kilka razy :D.
  25. W mojej szafie jest 90% czarnych rzeczy, resztę noszę rzadko albo wcale.
  26. Oprócz czarnego dopuszczalne kolory to grafitowy i granatowy:).
  27. Jeśli spodoba mi się jakaś piosenka słucham jej na okrągło.
  28. Ulubiony serial to Dr. Haus, Przyjaciele, Dwóch i pół.
  29. Mam lęk przestrzeni i wysokości, mogę wejść na drabinę, ale boję się zejść.
  30. Moje włosy w co najmniej 40% są siwe, ale na szczęście farba doskonale to zakrywa.
  31. Wszystkie kosmetyki do pielęgnacji twarzy mi nie pasują - no dobrze prawie wszystkie, w końcu jest jeszcze wiele takich, których nie próbowałam.
  32. Nie zużywam kosmetyków do końca, zwykle zostawiam trochę i przypominam sobie o tym za parę tygodni. Troszkę się to zmieniło odkąd prowadzę bloga :).
  33. Kiedyś chciałam zostać detektywem.
  34. Chodziłam na siłownię, na fitness, jogę, karate, capoeirę, raz byłam nawet na kursie tańca :).
  35. Nie lubię diet na samą myśl o diecie robię się strasznie głodna :)
  36. Udało mi się wytrwać najdłużej na diecie niełączenia, ale w zasadzie trudno nazwać ją dietą i dwa tygodnie na diecie owocowo warzywnej - czułam się na niej naprawdę świetnie.
  37. Nie lubię dużo mówić, zdecydowanie wolę słuchać.
  38. Nie lubię gier komputerowych z jednym wyjątkiem - Diablo II .
  39. Od kilku lat nie oglądam i nie czytam wiadomości za dużo w nich tragedii i katastrof.
  40. Kiedyś pochłaniałam książki, potrafiłam czytać dwie dziennie, od jakiegoś czasu mam wstręt.
  41. Lubię Pingwiny z Madagaskaru:).
  42. Nie lubię używać ciągle tych samych rzeczy, kosmetyków, nawet jeśli się sprawdziło to zawsze jestem ciekawa czy coś innego nie sprawdzi się lepiej - zwykle się nie sprawdza.
  43.  Jak zaczęłam jeździć samochodem nie potrafiłam prowadzić w wysokich butach, wpadłam więc na genialny pomysł, że znajdę sobie ładne płaskie buty, w których będzie mi wygodnie prowadzić, ale będą też dobrze wyglądać np do sukienki. Znalazłam, przejrzałam się w lustrze i nauczyłam się prowadzić na obcasach. :)
  44. Lubię szpilki i w nich tez już potrafię prowadzić.
  45. Uważam, że największym przyjacielem kobiety są perfumy, smartfon z internetem, samochód, bielizna modelująca i zmywarka.
  46. Od 4 lat mieszkam na wsi i bardzo to lubię, lubię kontakt z natura, mam swój ogród i swoje kwiaty, nie brakuje mi miasta pod warunkiem, że od czasu do czasu przebiegnę się po jakiejś galerii :).
  47. Od kilku lat nie byłam na prawdziwych wakacjach.
  48. Parę lat temu zainteresowały mnie kosmetyki naturalne i miałam taki okres w życiu kiedy używałam z wielkim przejęciem olei, hydrolatów, ekstraktów i innych półproduktów, a o drogeryjnych kosmetykach nie było mowy. Teraz dalej bardzo lubię naturalne kosmetyki, ale podchodzę do nich bardziej racjonalnie. 
  49. Trzy razy w życiu skusiłam się na grzywkę, za każdym razem był to duży błąd.
  50. Uważam, że w życiu najważniejsze są przyjaźnie i warto o nie dbać.

Mam nadzieję że daliście radę dobrnąć do  końca :)


środa, 25 września 2013

Może jednak naturalne szampony nie są takie złe - przynajmniej niektóre ;)

Moje włosy nie bardzo lubią się z naturalnymi szamponami, próbowałam kilku i albo mam mega siano na głowie, albo mega siano i wrażenie niedomycia :), szczególnie jeśli chodzi o skórę głowy. Staram się jednak nie zrażać i od czasu do czasu sprawdzam czy aby w tej kwestii coś się nie zmieniło.

Ostatnio skusiłam się na  Alverde Family Shampoo Jabłko i Papaja i muszę Wam powiedzieć, że  zużyłam go z przyjemnością.



Szampon jest zapakowany w smukłą, prostą i estetyczną butelkę z typowym zamknięciem na "klik". Działa ono bardzo sprawnie, otwiera się łato tak, że nie ma mowy o połamanych paznokciach.  


 

Konsystencja szamponu jest lekka, żelowa, a kolor przeźroczysty.



Zapach owocowy ale dość dziwny, jakiś taki słodko-kwaśny, czuć w nim i jabłko i papaje, ale oba owoce bardzo dojrzałe, pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że przejrzałe:). Nie jest nieprzyjemny i ja go nawet polubiłam. Jednak gdyby komuś nie odpowiadał to nie ma się co przejmować bo z włosów  szybko znika.




Skład:



Nie polubiliśmy się od pierwszego użycia, ale im dłużej go używałam tym bardziej mi się podobał. Na początku włosy po nim były jakieś takie nijakie, jak to zawsze w moim przypadku po użyciu naturalnego szamponu, więc umyłam nim głowę parę razy i odstawiłam. Potem do niego wróciłam w ramach akcji ratowania się przed łysiną. I tym razem używało mi się go już zupełnie inaczej. Po pierwsze całkiem dobrze domywał, nawet olejowane włosy, ale co dla mnie ważniejsze także i skórę głowy. Po drugie nie plątał włosów i nie robiły się sianowate. Nie obciążał, nie podrażniał, nie powodował swędzenia skóry ani łupieżu. Za to sprawiał, że włosy były lekkie, błyszczące, sypkie i gładkie w dotyku, wyglądały także bardziej zdrowo. I jak już się polubiliśmy to szampon szybko mi się skończył, 300 ml butelka starczyła mi na mniej więcej 3,5 tygodnia. Myję włosy co drugi dzień, czasem codziennie. Teraz trochę mi szkoda, że miałam tylko jedną butelkę, zwłaszcza, że szampon jest z edycji limitowanej, bo chętnie bym go jeszcze poużywała.


W zamian muszę kupić jakiś inny w miarę przyjazny szampon i tu mam prośbę do Was, poradzicie coś? Alterra i  Biowax się u mnie totalnie nie sprawdziły.



A jak jest u Was częściej wybieracie naturalne czy zwykłe szampony? Miałyście okazję używać kosmetyków Alverde?

niedziela, 22 września 2013

Kilka nowości :).

Chcę Wam dzisiaj pokazać kilka nowości, które ostatnio wzbogaciły moja kosmetyczkę. Wspominałam Wam już, że szukam dobrego kremu do cery tłustej i problematycznej. Myślałam o czymś z kwasami, a ostatecznie zdecydowałam się na serum.


  • Eveline 8w1 Total Acrion - odżywka do paznokci.  Kupiłam, użyłam raz i zrobiłam sobie manicure hybrydowy, więc obecnie czeka na swoją kolej.
  • Iwostin Lucidin - Serum na noc redukujące przebarwienia. Nie mam dużego problemu z przebarwieniami, ale serum zawiera też kwasy ( ferulowy, glukonowy i cytrynowy), ma nie tylko złuszczać naskórek ale także działać nawilżająco. Mam nadzieję, że nie tylko poprawi koloryt skóry, ale także pomoże w walce z niedoskonałościami. Na razie zapowiada się całkiem fajnie.
  • Dave - Mydło peelingujące.
  • Lumene Double Stay, Mineral Makeup w kolorze 1 Cream Beige - podkład mineralny w którym pokładam duże nadzieje. Dobrze by było gdyby mi pomógł choć troszkę mniej się świecić :).

Druga część zakupów pochodzi z początku tego tygodnia. Pierwszy raz od długiego czasu udało mi się odwiedzić Super Pharm, akurat w trakcie 30% promocji na pielęgnację cery suchej i tłustej Iwostin. Żal by było nie skorzystać.





  • Uriage - Woda termalna izotoniczna, nie trzeba po jej użyciu osuszać skóry. Miałam na nią ochotę już od dawna. Używam jej zamiast toniku i do utrwalenia makijażu.
  • Iwostin Puritin - Krem przywracający nawilżenie dla skóry tłustej wysuszonej kuracją dermatologiczną. Istnieje teoria, że skóra tłusta świeci się, ponieważ brak jej nawilżenia. Mam nadzieję, że moja przestanie się po tym kremie świecić, chociaż troszeczkę.
  • Elmex Sensitive Plus - pasta do zębów chroniąca szyjki zębowe przed próchnicą i nadwrażliwością. To już moje kolejne opakowanie, dzięki niej problem z nadwrażliwością moich zębów, praktycznie przestał istnieć.
  • Rutinacea-  wiem , że to zakup mało kosmetyczny, ale u mnie jesień pogoda paskudna i dopadło mnie już przeziębienie.
  • Próbki - Vichy, Eucerin, La Roche, Nuxe, Palmolive.
 
Miałyście może któryś z tych produktów ? Możecie mi coś o nich powiedzieć? Szczególnie interesuje mnie Wasza opinia na temat kosmetyków Iwostin.

piątek, 20 września 2013

Czarna czerń z 3 Step Maskara FM :).

Pod ostatnią notką o serum L,biotica pisałyście mi, żeby spróbować pokazać pomalowane rzęsy. Zaraz po zrobieniu zdjęć "gołych" rzęs pomalowałam je tuszem i też pstryknęłam parę fotek., więc teraz wam je pokaże i przy okazji opowiem co nieco o użytym tuszu.


Co obiecuje producent:


Skład:

Aqua, Glyceryl Streate, Glycol Montanate, Ricinus Communis Seed Oil, Pentylene Glycol, Palmitic Acid, Acrylates Copolymer, Butylene Glycol,Polyvinyl Alcohol, Stearic Acid, Triethanolamine, C12-16 Alcohols, Lecithin, Sodium Dehydroacetate, Cera Microcristallina, Copernicia Carifera Cera, Glycerin, Nylon-12, Soluble Collagen, Helianthus Annuusseed Oil, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract, Propylene Glycol, Ficus Carica Friut/ Leaf Extract Mel Extract, Sodium PCA, Phoenix Dactylifera Fruit Extract, Sodium Hyaluronate, Hydrolyzed Elastin, Potassium Sorbate, Glycogen, Serine, Sodiumhydroxymethylglycinate.

Moja opinia:

Skusiłam się na tą maskarę ze względu na jej szczoteczkę taką samą jak w tuszu Givenchy, byłam bardzo ciekawa jak się będzie sprawowała. Na początku tusz trochę sklejał rzęsy i ciężko było mi się do niego przekonać. Jednak w miarę używania robił się coraz fajniejszy i ostatecznie nawet się polubiliśmy. Maskara ma dość rzadką konsystencję, ale już po ok dwóch tygodniach, gdy troszkę podeschnie robi się bardziej gęsta i wtedy maluje się o wiele lepiej. Kolor to głęboka, intensywna czerń :). Rzęsy po pomalowaniu są pogrubione i wydłużone, już jedna warstwa wystarczy, jeśli jednak potrzebujemy bardziej spektakularnego efektu można nałożyć dwie warstwy. U mnie nie zauważyłam podkręcenia, ale moje rzęsy po żadnym tuszu się raczej nie podkręcają. Do niewątpliwych plusów tego tuszu należy kolor, naprawdę intensywna czerń oraz to, że świetnie wydłuża i pogrubia rzęsy już od samej nasady i nadaje im objętości. Nie obsypuje się. Niestety ma też swoje wady. Strasznie trudno go zmyć, trzeba się nauczyć malować taką szczoteczką, jest dość spora przez co przy nakładaniu brudzi powiekę. Nie wysycha od razu po nałożeniu, trzeba chwile odczekać i uważać żeby go wtedy nie rozmazać. Za to kiedy już wyschnie trzyma się cały dzień.







Na rzęsach prezentuje się tak:








Pojemność 8ml. Cena 29zł.


Miałyście okazję używać maskary FM? Jak Wam się podobają moje rzęsy po pomalowaniu?

środa, 18 września 2013

Efekt po stosowaniu serum do rzęs L'biotica?

Wiem wiem trochę długo kazałam czekać na recenzję serum, ale po prostu zużycie go zajęło mi więcej niż miesiąc :). Mogły się do tego przyczynić moje problemy z systematycznością, a także to że serum należy stosować rano przed nałożeniem tuszu do rzęs. Często po prostu spiesząc  się  nakładałam szybko tusz i okazywało się, że zapomniałam o serum. Czasem smarowałam rzęsy na noc. Co z tego wyszło zobaczcie sami. Moim zdaniem spektakularnych efektów jeżeli chodzi o wydłużenie rzęs nie ma, ale na pewno rzęsy się wzmocniły. Nie wypadają, a w miejscu gdzie miałam mocno przerzedzone po uporczywym zapaleniu spojówek pojawiło się ich więcej.

Opis serum znajdziecie tutaj Rzęsy do poprawki :). Dzisiaj startuję z kuracją. 

Tak było przed kuracją:


Tak jest po kuracji:







Jak myślicie widać jakąkolwiek różnicę?

wtorek, 17 września 2013

Wymieniłyście już swój stary tusz na nowy Clinique hight impact mascara?

Od wczoraj w Douglasie można wymienić swój stary tusz na 3,5 ml miniaturę tuszu Clinique hight impact mascara ( pogrubiający, wydłużający i podkręcający). Do miniatury dostajemy też voucher dzięki któremu przy zakupie dowolnego tuszu Clinique otrzymujemy 30 ml miniaturę płynu do demakijażu Take te Day Off w prezencie. Oferta jest ważna od 16.09 do 14.10 lub do wyczerpania zapasów. Dzisiaj w Futura Parku panie miały jeszcze sporo tuszy, ale radziły gdyby jeszcze ktoś miał ochotę wymienić to przed weekendem ;).







Macie już swoją miniaturę tuszu Clinique?

niedziela, 15 września 2013

Peeling do stóp Balea

Na początku lata pokazywałam Wam moje zakupy pielęgnacyjne z DM, w śród nich znalazł się także bardzo fajny peeling do stóp Balea, o którym chcę Wam dzisiaj opowiedzieć.





Co obiecuje producent:

Intensywny peeling do stóp z dodatkiem olejku jojoba, wyciągu z kasztanowca wzbogacony alantoiną i witaminą E. Przeznaczony do codziennej pielęgnacji stóp, nawilżający. Skutecznie i delikatnie złuszcza martwy naskórek, wyraźnie wygładza skórę. Zwiększa jej elastyczność, gładkość i jędrność. Stopy stają się gładsze. Nadaje się do każdego rodzaju skóry. Utrzymuje prawidłowe PH skóry. Zastosowanie: zwilżyć stopy, nanieść peeling , masować okrężnymi ruchami, spłukać dokładnie wodą, osuszyć, nanieść krem. Utrzymuje prawidłowe PH skóry. Przebadany dermatologicznie. Nie uczula i nie powoduje podrażnień. Nie zawiera oleju mineralnego ani barwników. 


Zawiera:
 
- alantoinę
- witaminę E
- olejek jojoba
-wyciąg kasztanowca


Skład:


Moja opinia:
 
Peeling mieści się w plastikowej elastycznej i wygodnej tubie z zamknięciem typy "klik", dzięki czemu nie ma problemu z wydobyciem odpowiedniej ilości kosmetyku. Ma gęstą kremową konsystencję, biały kolor i delikatny zapach. Zawiera drobinki pumeksu. Jest ich dużo i są  ostre, można je wyczuć nawet przez opakowanie.









Dzięki temu bardzo fajnie peelinguje i wygładza skórę. Stopy po użyciu peelingu są gładkie miękkie i zadbane. Skóra przyjemnie nawilżona i pokryta jakby ochronną warstwą, ale nie jest to lepki czy tłusty film. Ze względu na to, że jest to mocny zdzierak, używam go nie tylko na stopy, a także na łydki żeby przeciwdziałać wrastaniu się włosków po depilacji. Wolę używać go na suchą lub lekko wilgotną skórę, wtedy mocniej ściera, jeśli stopy są bardzo mokre peeling działa słabiej. Jak dla mnie jest to bardzo fajny kosmetyk, który przy regularnym stosowaniu ładnie pielęgnuje skórę stóp.

Pojemność 100ml. 

Miałyście może okazję używać tego peelingu?  Jakie są Wasze sposoby na piękne stopy?
 

środa, 11 września 2013

Płyn Micelarny Melisa Uroda.

Kiedyś dawno używałam toniku Melisa Uroda i byłam z niego bardzo zadowolona, ostatnio mi się o nim przypomniało i chciałam go kupić. W sklepie natrafiłam na płyn micelarny Melisy i w ostateczności to właśnie jego przyniosłam do domu.


Co obiecuje producent: 

  
Skład:


Moja opinia:

Płyn jest zamknięty w przeźroczystej butelce, utrzymanej w biało zielonej, przyjemnej dla oka kolorystyce. Zakrętka zamykana na zatrzask, dozownik odpowiedni i pozwala precyzyjnie wylewać płyn, nic się nie rozlewa. 




Ma on  ziołowy zapach i wodnistą konsystencję. Kupiłam go ze względu na to, że bardzo lubiłam tonik z tej serii. Niestety płyn micelarny nie zachwycił mnie już tak bardzo jak tonik. Ze zmywaniem podkładu i pudrów radzi sobie całkiem dobrze, jednak przy zmywaniu tuszu trzeba się trochę napracować. Fajnie oczyszcza i odświeża, nie pozostawia tłustego filmu, skóra się po nim nie lepi, przynajmniej moja. Niestety płyn ma jedną wadę - podrażnia. Jeśli dostanie się do oczu to pieką i szczypią, ale nie tylko oczy, u mnie także skóra w okolicach ust i skrzydełek nosa.Chwilkę po użyciu czuć jakby mrowienie w tych miejscach. Wydaje mi się, że nie było tak od początku, tylko nasiliło się z czasem używania płynu. Jednak czy dla Was będzie odpowiedni czy nie najlepiej sprawdzić samemu, bo z tego co czytam to jest tyle samo wielbicielek co przeciwniczek tego płynu.


Pojemność 200ml. Cena 6,5.


Mieliście okazję używać tego płynu micelarnego?  Lubicie czy nie?


poniedziałek, 9 września 2013

Lawendowa sól do kąpieli Dr. Nona

Pogoda się ostatnio zmieniła było parę chłodniejszych dni, a kiedy robi się zimno wolę kąpiele w wannie z gorącą i pachnącą wodą niż pod prysznicem. Udało mi się więc wypróbować moją wygraną u Sophie sól do kąpieli Dr.Nona.


Co obiecuje producent:

Sól do kąpieli z lawendą – uspokaja, przy kłopotach ze snem i stresie, doskonała na problemy skórne. Zawiera olejek lawendowy.

Moja opinia:

Sól jest zamknięta w eleganckiej zakręcanej butelce, która zawiera 300 gr produktu. Ma duże przeźroczyste kryształki i bardzo przyjemny zapach, który zawdzięcza olejkowi lawendowemu, pochodzi z Morza Martwego. Jeśli komuś zapach lawendy kojarzy się z babciną szafą, to po otwarciu i powąchaniu soli Dr. Nona bardzo się zdziwi. Producent radzi wsypać dwie łyżki soli do wody o temperaturze 37-38 stopni, brać 15-20 minutową kąpiel 1-2 razy w tygodniu. Ja oczywiście sypałam na oko ;), bo doczytałam o tym dopiero jak moja butelka była prawie pusta. Gdybym ją stosowała zgodnie z zaleceniami, pewnie starczyła by mi na dłużej. Kąpiel z solą Dr. Nona jest bardzo przyjemna i relaksująca i odprężająca. Sól nie wysusza i nie podrażnia skóry, wręcz przeciwnie, jest ona przyjemna w dotyku i jakby bardziej nawilżona. Niestety zapach jest dość ulotny i po wyjściu z wanny szybko znika. Nie mam problemów skórnych, więc nie powiem Wam czy na nie sól działa. Zajrzałam na stronę producenta i jestem zdziwiona licznymi właściwościami leczniczymi, które podobno posiadają kosmetyki Dr. Nona, aż miałabym ochotę spróbować jeszcze czegoś, tylko ceny trochę odstraszają. 





Podsumowując Lawendowa Sól Do Kąpieli  Dr. Nona jest  bardzo miłym dodatkiem dzięki, któremu kąpiel w wannie jest o wiele bardziej przyjemna i relaksująca.

Miałyście może do czynienia z kosmetykami Dr. Nona? Co o nich sądzicie?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...