czwartek, 28 sierpnia 2014

Przygarnij paletkę Sunshine MAKE UP FM :). Rozdanie do 25.09.2014 :).

 Moi drodzy blog ma już 200 obserwatorów w związku z tym chciałam Wam bardzo serdecznie podziękować za to, że ze mną jesteście:) i mam dla Was małe rozdanie. Wygrać można paletkę do makijażu  Make Up FM Sunshine.


W paletce znajdziecie 4 cienie, róż oraz błyszczyk ;). Paletka jest nowa.







 Oto co pisze o niej producent :

  • kompaktowy zestaw idealnie dobranych kosmetyków umożliwia stworzenie niepowtarzalnego makijażu, zarówno dziennego, jak i wieczorowego
  • we wnętrzu eleganckiej kasetki kryją się cztery cienie do powiek, róż do policzków oraz błyszczyk do ust
  • bogactwo składników aktywnych sprawia, że skóra wygląda wyjątkowo promiennie
  • kosmetyki mogą być stosowane pojedynczo lub w gotowym, harmonijnie skomponowanym zestawie kolorystycznym
  • doskonale nadaje się do zabrania w podróż



Aby wziąć udział w rozdaniu :
  1. Trzeba być publicznym obserwatorem mojego bloga i napisać w komentarzu pod notką czemu chcecie wygrać paletkę ( wystarczy jedno zdanie).
Dodatkowo można :
  1. Udostępnić informację o rozdaniu, może być baner, notka , albo na facebooku ( nie jest to warunek konieczny, ale będzie mi bardzo miło). 
Obserwuję jako:
Chcę wygrać paletkę bo: 
Informację o rozdaniu udostępniłam na  (link do bloga albo fb- imię i pierwsza litera nazwiska)Tak/Nie:
E-mail:



REGULAMIN:

1. Konkurs jest przeznaczony dla publicznych obserwatorów mojego bloga.
2. Organizatorem konkursu i fundatorem nagród jest blog

GLOW... lifestyle...

.
3. Konkurs trwa od dzisiaj czyli 28.08.2014  do 23:59 25.09.2014 br.
4. Wyniki ogłoszę w ciągu trzech dni po zakończeniu rozdania.
5. Konkurs jest wyłącznie dla osób pełnoletnich mieszkających na terenie Polski.
6. Nagrodę wygrywa jedna osoba, wybrana przeze mnie spośród pozostawionych zgłoszeń.
7. Osoby, które po ogłoszeniu wyników opuszczą grono moich obserwatorów, nie będą mogły brać udziału w kolejnych konkursach.


Powodzenia!

środa, 27 sierpnia 2014

5 kroków do fryzury a'la Król Lew :) z przymrużeniem oka ;).

Jak wygląda fryzura a'la Król Lew pewnie wiedzą wszyscy, a szczególnie Ci którzy zmagają się z suchymi, zniszczonymi i puszącymi się włosami i mam nadzieję, że dołożycie także swoje sposoby na tę cudowną fryzurę. Natomiast osoby, które mają piękne i zdrowe włosy, szczególnie zapraszam do przeczytania notki, Wam te sposoby na pewno się przydadzą :).



 Krok 1


To mój ulubiony sposób, dzięki któremu w końcu zrozumiałam co to jest fryzura a'la Król Lew. Rozjaśnij sobie włosy!. Tylko pamiętaj delikatne refleksy mogą nie być wystarczające, rozjaśnij całe włosy, albo zrób chociaż ombre. U mnie się sprawdziło. Jeśli masz jasne włosy i na pewno są wystarczająco jasne(?), to zastanów się, czy nie powinnaś ich przyciemnić?

Krok 2 

Prostuj włosy codziennie!. Przeciągaj każde pasmo po kilka razy, a na koniec wszystkie włosy przeprostuj jeszcze raz, przecież musisz mieć pewność, że są na prawdę idealnie proste. Jeśli z natury masz proste  włosy nic się nie martw i rób loki, ale koniecznie na lokówce.

Krok

Chodź spać w mokrych włosach. Tylko pamiętaj ten sposób nie u wszystkich przynosi 100% rezultaty. Znacznie go wzmocnisz jeśli położysz się spać nie dość że z mokrymi to jeszcze w ogóle nie rozczesanymi włosami.

Krok 4

Zrezygnuj z odżywek i masek, one mogą zniszczyć ten piękny efekt nad którym tyle pracowałaś. Oczywiście nie muszę wspominać, że olejowanie włosów, wszelkie sera i olejki na końcówki też nie są wskazane? Jeśli już zdarzy Ci się czegoś, jednak użyć to pamiętaj unikaj silikonów, bo to samo zło.

Krok 5
 
Unikaj fryzjera. Nie podcinaj włosów, przecież muszą być bardzo długie. To nic, że końcówki się rozdwajają, jest przecież tyle cudownych kosmetyków, które na 100% je skleją . Wystarczy rzucić okiem na reklamy. Oczywiście jeśli farbujesz lub rozjaśniasz włosy także rób to sama w domu, musisz pamiętać żeby nie farbować tylko odrostów, a farbę za każdym razem przeciągać na całe włosy. Im więcej warst farby na włosie tym lepiej.

Pamiętaj także, żeby wykonać wszystkie kroki, albo przynajmniej znaczną większość. Pominięcie niektórych może nie przynieść oczekiwanych rezultatów. Bądź cierpliwy, efekty mogą nie być natychmiastowe, ale na pewno przyjdą z czasem.


Mam nadzieję, że podzielicie się ze mną także swoimi sposobami, na tę jakże efektowną fryzurę.


Ps.

Pamiętajcie dzisiejsza notka była pisana z przymrużeniem oka ;) Nie róbcie tego sami w domu :).


wtorek, 26 sierpnia 2014

Letni prysznic z Avon Citrus Zing:).

Żel pod prysznic Avon Senses Awakeing Citrus Zing kupiłam w zestawie z peelingiem gruboziarnistym, o którym możecie poczytać tutaj Avon Senses Gruboziarnisty peeling do ciała Tropics :). , a który o wiele lepiej sprawdzał się jako żel pod prysznic, niż peeling. Jeśli jesteście natomiast ciekawi jego kolegi, zapraszam serdecznie do przeczytania dzisiejszej notki.



Co obiecuje producent:

Dawka energii i uczucie nawilżenia skóry, dzięki połączeniu grejpfruta z cytryną pomaga utrzymać naturalne nawilżenie skóry, odświeża, pH przyjazne dla skóry. Żel pod prysznic o pH przyjaznym dla skóry pobudzi twoje zmysły, dzięki świeżości cytrusów. Formuła żelu pomaga utrzymać naturalny poziom nawilżenia skóry.


Skład:


Moja opinia:

Żel jest zamknięty w typowej dla serii Senses butelce z miękkiego przezroczystego plastiku. Zakrętka zamykana na klik,  czasem mam problem z zamknięciem bądź otwarciem butelki. 



Natomiast z samego żelu jestem bardzo zadowolona. Przede wszystkim ma piękny cytrusowy zapach, fajny kolor i jest niesamowicie gęsty, absolutnie nie lejący i nie wodnisty. Dzięki temu jest bardzo wydajny i korzysta się z niego z przyjemnością, bo nie trzeba się martwić, że cały żel przecieknie przez palce kiedy nalejemy go na rękę. Wystarczy niewielka ilość, żeby umyć całe ciało. Bardzo dobrze się pieni.



Żel robi to, co każdy żel robić powinien, czyli dobrze myje, odświeża i oczyszcza. Skóra po jego użyciu nie jest ściągnięta, ani przesuszona, za to bardzo ładnie pachnie. Świetnie sprawdzał się w trakcie upałów, bo jest odświeżający i orzeźwiający. Teraz kiedy za oknem leje i temperatura spadła do 13 stopni przypomina mi gorące letnie dni.

Podsumowując żel świetnie myje, jest gęsty i wydajny, ma piękny cytrusowy zapach i niewielką cenę. Jeśli będziecie mieć okazje spróbujcie koniecznie :). 


Pojemność 250 ml Cena ok 6 zł.

Lubicie żele z serii Senses?


poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Świetna maska za niską cenę - czyli Ziaja Intensywna Odbudowa ;).

Maskę poleciła mi koleżanka, a że lubię testować nowości, a dodatkowo ostatnio dość mocno przykładam się do dbania o włosy,  kupiłam ją przy pierwszej okazji.



Co obiecuje producent:


Skład:


Jak maska sprawdziła się u mnie:

Tak jak już wspomniałam kupiłam ją z polecenia koleżanki,  lubię  Ziaję, a maska zachęcała, także dość przyjaznym składem i niewysoką ceną.  Jest ona zamknięta w plastikowym słoiku i zabezpieczona sreberkiem.


Ma gęstą kremową konsystencję, dzięki której nie mamy problemu z nakładaniem, bo nic się nie przelewa przez palce i nie spływa z włosów, oraz bardzo przyjemny zapach. Nie jest może super wydajna, ale ja masek sobie nie żałuję i nakładam sporo. Potem jeszcze zazwyczaj dokładam troszkę, na wszelki wypadek, żeby mieć pewność, że wszystkie włosy dostały swoją porcję.  


Maska bardzo fajnie zmiękcza włosy, sprawia że są sypkie i błyszczące. Mam wrażenie, że także je nawilża. Nie potrafię stwierdzić na 100% czy rzeczywiście zapobiega rozdwajaniu się końcówek, ale lubię myśleć, że coś w tym jest. Maska zawiera także ceramidy które odbudowują ubytki, oraz pantenol, który bardzo służy mojej skórze, mam więc nadzieję, że i włosom także. Nie jest to może super mocna maska, która od pierwszego użycia powala na kolana, ale stosowana regularnie na pewno wpływa na włosy pozytywnie. U mnie o wiele lepiej niż solo sprawdza się z dodatkiem oleju, np. oliwy z oliwek, a jeszcze lepiej w serum olejowym. Włosy traktowane serum z użyciem tej maski stają się bardziej miękki mniej sianowate, nawilżone, bardziej błyszczące i ogólnie wyglądają zdrowiej. Maska kosztuje ok 7 zł za 200 ml i za taką cenę jest to naprawdę świetny produkt. Oczywiście znam kilka  lepszych masek, jednak żadnej z nich nie kupimy za 7zł.

Znacie tę serię masek Ziaja? Które wersje możecie mi jeszcze polecić ?



środa, 20 sierpnia 2014

Matowe, czy błyszczące ?

Matowe paznokcie stały się ostatnio bardzo modne, do tej pory byłam fanką błyszczących, ale przecież nie byłabym sobą gdybym nie spróbowała i matowych. Pomogły mi w tym dwa lakiery nawierzchniowe FM Make Up, jeden z efektem matującym, a drugi  nabłyszczającym.



Dużą zaletą szczególnie matowego topu jest to, że nie musimy kupować od razu nowych lakierów, tylko te które już mamy w domu przemienić w matowe.




Co obiecuje nam producent:

Matte effekt




Glossy effekt:



A tak topy wyglądają na paznokciach:






Paznokcie pomalowałam tak jak zawsze, najpierw baza potem dwie warstwy lakieru kolorowego. Wybrałam mocniejszy kolor, bo chciałam żeby mat był widoczny. Kiedy lakier wysechł nałożyłam na przemian top matowy i błyszczący. Efekt jest taki jak widzicie, mnie się podoba, chociaż chyba dalej jednak wolę jak paznokcie błyszczą.

Muszę jeszcze dodać, że oba topy schną bardzo szybko, nie miałam absolutnie żadnego problemu z tym, że coś mi się na paznokciach odbiło, bo lakier był niedosuszony. Paznokcie niedługo po pomalowaniu przeszły chrzest bojowy, czyli plewienie w ogrodzie i spisały się bez zarzuty, lakier pozostał nietknięty.

Pojemność 10ml. Cena ok 21 zł.


Jak Wam się podoba efekt? wolicie matowe czy błyszczące paznokcie?




niedziela, 17 sierpnia 2014

Jak pielęgnowac włosy rozjaśniane? - mycie włosów odżywką.

Jak wiecie dość niedawno zrobiłam sobie lekkie ombre. Z efektu jestem bardzo zadowolona, chociaż musiało minąć trochę czasu zanim przyzwyczaiłam się do dużo jaśniejszych włosów. Teraz widzę sporo zalet takiej fryzury, najważniejsza to taka, że jaśniejsze włosy odmładzają. Niestety, jest też druga strona medalu - rozjaśnianie niszczy włosy.

Po tym zabiegu moje włosy w miejscu rozjaśnienia stały się porowate, bardziej suche bardziej wrażliwe, mocniej się plączą. Najgorzej było zaraz po rozjaśnianiu, teraz sytuacja jest już trochę opanowana. Przekopałam oczywiście cały internet na okoliczność pielęgnacji włosów rozjaśnianych i dowiedziałam się o tym co im służy, a co nie. Jaki maski, oleje i szampony powinnam wypróbować. Doczytałam także, że takie włosy wymagają bardzo delikatnego traktowania, szczególnie w trakcie mycia i czesania, ale oczywiście nie tylko. Znalazłam także informacje o myciu włosów odżywką, czytałam już o tym wcześniej, ale jakoś wydawało mi się, że przy moich przetłuszczających się włosach ta metoda się nie sprawdzi. Postanowiłam jednak spróbować.

Myję włosy z użyciem odżywki na dwa sposoby:

Sposób nr 1 - skórę głowy myje szamponem oczyszczającym, a włosy na długości odżywką:

Szampon nakładam tylko na skórę głowy, w tym samym czasie na resztę włosów na długości nakładam odżywkę. Skórę głowy dokładnie masuje, a resztę włosów myje bardzo delikatnie,staram się nie trzeć i nie plątać włosów. 

Sposób nr 2 - całe włosy łącznie ze skórą głowy myje tylko odżywką.

Odżywkę nakładam na całe włosy, łącznie ze skórą głowy, masuje skórę tak jakbym używała szamponu, a potem zostawiam odżywkę na włosach, najlepiej na kilka minut i daje jej zadziałać. Jest to konieczne ponieważ, odżywka w odróżnieniu od szamponu jest bardziej delikatna, zawiera mniej środków myjących i potrzebuje więcej czasu żeby rozpuścić brud i zanieczyszczenia. Po tym czasie dokładnie spłukuje włosy, jeśli jest taka potrzeba czynność można powtórzyć. Raz w tygodniu trzeba umyć włosy szamponem oczyszczającym, żeby  dokładniej oczyścić skórę głowy.

Początkowo stosowałam tylko pierwszy sposób i sprawdza się on u mnie bardzo dobrze. W końcu jednak odważyłam się całe włosy łącznie ze skórą głowy, umyć odżywką i muszę powiedzieć byłam miło zaskoczona. Po pierwsze tym jak świetnie domyły się moje włosy, zmyłam w ten sposób nawet serum olejowe. A po drugie tym jak świetnie wyglądały włosy po takim myciu. Były bardzo błyszczące i lejące. Rozjaśniane końce nie były takie suche, sztywne ani sianowate, widzę że szczególnie im taki sposób mycia włosów bardzo służy.


Czego użyłam:

Mycia włosów próbowałam z dwiema odżywkami, które akurat miałam w domu: Joanna Naturia z miodem i cytryną do włosów suchych i zniszczonych, oraz Ziaja odżywka intensywne nawilżanie do włosów suchych. 


Zacznijmy od odżywki Joanny, bo ona sprawdziła się ciut lepiej, jest lżejsza od Ziaji i nie obciąża tak włosów. Przez długi czas stosowałam ją po myciu włosów gdyż jest to odżywka bez spłukiwania. W tej roli jednak już mi się znudziła, ze względu na swoją wydajność. Po myciu włosy były dość długo świeże, wytrzymały tak jak zawsze 2 dni.




Druga odżywka Ziaja intensywne nawilżanie, może nam nieco obciążyć włosy, po niej nie były one tak świeże jak po odżywce Joanny, już na drugi dzień wymagały ponownego mycia. Tak samo jak poprzednią początkowo stosowałam ją na umyte włosy i albo nakładałam ociupinę i pozostawiałam do wyschnięcia, albo więcej i spłukiwałam po ok 5 minutach.





Warto jeszcze wspomnieć o tym, że do mycia zużywamy bardzo dużo odżywki, zdecydowanie więcej niż szamponu. No i oczywiście na pewno nie wszystkie odżywki nadają się do mycia włosów. Należy wybierać takie, które mają w miarę prosty skład, bardzo duże opakowania i kosztują niewiele. Muszą zawierać także ciut detergentu. Ja akurat użyłam takich jakie miałam już w domu. Ta metoda jednak spodobała mi się na tyle, że na pewno będę ją dalej stosowała, bo widzę że zdecydowanie służy moim rozjaśnianym włosom.

Oczywiście samo mycie odżywką nie wystarczy alby zregenerować włosy rozjaśniane, jest to tylko jeden z wielu sposobów, aby poprawić ich kondycję. Jeśli jesteście ciekawi co robię aby zregenerować moje rozjaśniane włosy, dajcie znać, a podzielę się z Wami moimi sposobami. 


Macie jakieś doświadczenia z myciem włosów odżywką? Jakich odżywek używacie w tym celu?

Ciekawa jestem także Waszych sposobów na to by rozjaśniane włosy prezentowały się dobrze.

 



środa, 13 sierpnia 2014

Śliwki i złoto -czyli mój make up na dziś :)

Ostatnio częściej nachodzi mnie chęć na malowanie i na odrobinę koloru. Kilka notek wcześniej mogliście obejrzeć mój codzienny nudny makijaż z odrobiną turkusu, a dzisiaj zapraszam Was na śliwki i złoto :). Do zrobienia tego makijażu zainspirował mnie ostatni makijaż Kosmetycznej Hedonistki, niestety nie mam aż tak kolorowych cieni, nie mówiąc już o zdolnościach. Mimo wszystko mnie makijaż bardzo się spodobał i mam nadzieję, że Wy również obejrzycie go z przyjemnością.



Zewnętrzny kącik i załamanie powieki zaznaczyłam śliwkowym cieniem z paletki NYC, na środek  powieki nałożyłam złoty cień Manhattan , który przykryłam jeszcze brzoskwiniowym, ale dość transparentny cieniem z paletki Catrice. Natomiast wewnętrzny kącik rozświetliłam jasnym cieniem Manhattan. Na dolnej powiece cienie są nałożone w tej samej kolejności.












Przydała b y się tutaj jeszcze czarna kreska, niestety moja jedyna czarna kredka dostała nóg, nigdzie jej nie mogę znaleźć, a eyeliner mam tylko granatowy, więc uznałam że nie będzie pasował. Wygląda na to, że muszę się koniecznie wybrać na zakupy ;).

Staram się także, od dłuższego czasu , jednak z marnym skutkiem zapuścić brwi. Chciałam żeby na początku były troszkę szersze. Macie może jakiś w miarę szybki sposób na zapuszczenie brwi? Mnie już powoli zaczyna brakować cierpliwości.




 
Przy okazji wypróbowałam też pędzelki, które kupiłam w Biedronce i powiem Wam, że wydają się być całkiem przyzwoite.



Kosmetyki których użyłam do makijażu:




Na zdjęciach zupełnie nie wiem czemu nie znalazła się pomadka której użyłam jest to Celia nr 29, oraz puder sypki Chanel.


Jak Wam się podoba taki makijaż? Kto jeszcze ma te pędzelki z Biedronki? Jak Wam się sprawdzają?



poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Dziewczyny lubią brąz :), czyli o dwufazowym przyspieszaczu opalania Belenda Bikini.

Lubię ładnie opaloną skórę, ale nie koniecznie już lubię godzinami siedzieć na słońcu. W dodatku nie opalam się równomiernie. dekolt i ramiona mam już brązowe, a nogi dalej białe. Żeby jakoś to wyrównać postanowiłam kupić przyspieszacz opalania. Po obejrzeniu kilku  zdecydowałam się na dwufazowy od Bielendy.


Co obiecuje producent:

Zawiera wodoodporną formułę, fotostabilne filtry UVA i UVB oraz podwójną dawkę kwasu hialuronowego. Każdy rodzaj skóry. Zapewnia piękne opalone ciało w krótszym czasie. Widocznie zwiększa intensywność opalenizny. Przeciwdziała nadmiernemu wysuszeniu skóry i utracie wody z naskórka. Zapobiega powstawaniu przebarwień spowodowanych słońcem – chroni przed fotostarzeniem. Wspomaga ochronę anti - age i opóźnia procesy starzenia się skóry. Intensywnie nawilża, poprawia jędrność i elastyczność skóry. Piękne, opalone ciało w krótszym czasie. Przyspieszacz szybko się wchłania, pozostawia przyjemne uczucie gładkiej, miękkiej i jedwabistej skóry.



Skład:




Moja opinia:

Tak jak wspomniałam  kupiłam przyspieszacz bo chciałam jak najszybciej opalić białe nogi, żeby pasowały do reszty ciała;). Wybrałam przyspieszacz Bikini Bielendy ze względu na jak mi się wydawało łatwą aplikację. Jako jedyny z tych, które oglądałam miał atomizer, oraz zawierał wyraźnie oznaczoną ochronę przed promieniami słonecznymi. Jak widzicie jest on zamknięty w butelce z ciemnego, ale przezroczystego plastiku, posiada rozpylacz, ale działa on niestety tylko wtedy, kiedy mamy butelkę w pozycji pionowej.


 Dodatkowo jest to produkt dwufazowy w konsystencji przypomina trochę dwufazowe olejki do demakijażu, jest dość rzadki i wodnisty. Niestety kiedy mamy już mokre i tym samym śliskie od smarowania ręce bardzo ciężko nacisnąć atomizer, bo butelka się wyślizguje. Czasem także z atomizera trochę się wylewa trzeba uważać.

         


                                                                                                 
Mimo początkowo jest tłustawy wchłania się bardzo szybko, skóra jest miękka, nawilżona i ładnie pachnie. Zdecydowanie umila opalania, bardzo lubię go używać. Jakoś specjalnie się nie opalam po prostu spędzam sporo czasu na powietrzu, wtedy spryskuję się tym olejkiem. Bardzo się zdziwiłam kiedy użyłam go pierwszy raz, bo na skórze wyraźnie było widać odcięcie. Tu gdzie była spryskana i wystawiona na słońce miała ładny delikatnie brązowy kolor, a pod spodenkami była o wiele jaśniejsza. Różnica była zauważalna. Nie jest może zbyt wydajny, ale i ja używam go raczej sporo, a przez atomizer trochę jeszcze się wylewa. Natomiast nie podrażnia skóry i nie powoduje żadnych uczuleń, ani alergii. Ze względu na dość niską ochronę czasem nakładam go na balsam z wyższym faktorem, ale to tylko w miejscach gdzie skóra jest już mocno opalona.

Opakowanie zawiera 150 ml. Cena ok 14 zł.

Kupiłam go w zestawie razem z kremem do buzi SPF 30 do cery mieszanej. Kremu jeszcze nie używałam bo wykańczam Vichy Capital Solej. Myślę, że pewnie zamiast na buzię zużyję go po prostu do ciała. 




Używacie takich specyfików? Macie swoje ulubione? A może, ktoś używał tego kremu do twarzy i może mi coś o nim powiedzieć?


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...