piątek, 30 maja 2014

Ulubione w kwietniu i maju :)

Maj się kończy, pogoda się zepsuła i zrobiło się strasznie zimno. Gdzie są te upały, niech wracają szybko.  Na pocieszenie zapraszam Was na ulubieńców maja i kwietnia, może coś Wam się spodoba.


Gorvita Aloe Vera Gel 

Kupiłam go z nadzieją, że w końcu coś się nada do mojej problematycznej mieszanej cery. Czytałam także, że pomaga na przebarwienia po trądzikowe, z którymi również się borykam. Jak na razie żel spisuje się bardzo dobrze. Używam go rano i wieczorem jako kremu nawilżającego. Wchłania się bardzo szybko, makijaż się na nim dobrze trzyma. Nie obciąża i nie powoduje żadnych podrażnień. U mnie nawilżenie jest wystarczające ale staram się go nakładać na wilgotną skórę.


 Bebeauty Płyn Micelarny

Do tego płynu powróciłam po paru miesiącach nie używania. Ostatnio odwiedziłam biedronkę i przypomniałam sobie o nim. Używam go codziennie do zmywania makijażu twarzy, oczy zmywam olejkiem dwufazowym i sprawdza się bardzo dobrze. Micel  dobrze czyści i odświeża skórę twarzy. Ma bardzo ładny delikatny zapach. Sprawdza się także w zastępstwie toniku. Więcej możecie poczytać o nim  tutaj O słynnym płynie micelarnym z Biedronki :) 


  

Essence Studio Nails odżywka do paznokci 

Używałam odżywki 8w1 Eveline, ale nie sprawdziła się u mnie tak jak początkowo myślałam. Za to odżywka Essence jak na razie działa naprawdę świetnie. Przede wszystkim i za to ją lubię najbardziej idealnie nadaje się jako baza pod lakiery do paznokci, a to z tego względu, że zdecydowanie przedłuża ich trwałość. Z tą odżywką nawet lakiery, które kupiłam za 3 zł trzymają się 4 do 6 dni. Naprawdę jestem pod dużym wrażeniem. Same paznokcie też robią się mocniejsze i szybciej rosną. Odżywka zawiera Jenak formaldehyd, ale jeśli Wam nie szkodzi to spróbujcie koniecznie jestem bardzo ciekawa jak się sprawdzi.

  
L'oreal Volume Million Lashes So Couture tusz do rzęs

Jest to naprawdę godny uwagi tusz. Rewelacyjnie wydłuża a w dodatku nie skleja. Wystarczy raz pomalować rzęsy i już są piękne. Dla mocniejszego i bardziej dramatycznego efektu można spokojnie nałożyć drugą warstwę i wtedy mamy rzęsy do nieba, albo przynajmniej do czoła ;). Tusz ma silikonową szczoteczkę, prostą bez zbytnich udziwnień. Używam go naprawdę z wielką przyjemnością.



Paletka Cieni Catrice 040 Never Let Me Go

Z tej paletki najczęściej korzystałam w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Ma świetne kolory, które bardzo mi odpowiadają i dość dobrą jakość. Cienie wyglądają pięknie i trzymają się bardzo przyzwoicie. Pełną recenzję wraz z makijażem zrobionym tą paletką możecie zobaczyć tutaj Kolorowo mi - Paletka Cieni Catrice 040 Never Let Me Go i dzienny makijaż:).



Jak Wam się podobają moi ulubieńcy? Znaleźliście w nich coś dla siebie? Pochwalcie się swoimi, uwielbiam czytać takie posty :)


wtorek, 27 maja 2014

Boczniaki w sezamie :). Smacznego!

Dawno nie jadłam boczniaków, a ostatnio dostałam ich sporo i trzeba było je wykorzystać, żeby się nie zmarnowały. Postanowiłam je usmażyć w jajku i bułce tartej, bo pamiętam, że takie mi bardzo smakowały. W trakcie okazało się, że bułki tartej mam za mało, w takich sytuacjach zastępuję ją zwykle zmielonym siemieniem lnianym, a czasem właśnie sezamem.

Czego będziemy potrzebować:

  • boczniaki
  • jajko
  • bułka tarta
  • sezam
  • sól, pieprz czarny i cytrynowy
  • olej np rzepakowy

Wykonanie:

Przepis jest banalnie prosty, a przygotowanie zajmuje tylko chwilę. Myślę że warto się skusić, bo wyszły naprawdę smaczne. 


Boczniaki oczyścić, umyć i osuszyć. Jajko roztrzepać z odrobiną soli i pieprzu. Grzyby posolić i obtoczyć w jajku i bułce wymieszanej z sezamem. 



Smażyć, aż będą rumiane.  




Jeśli ktoś nie lubi sezamu, w zupełności wystarczy sama bułka tarta. Postanowiłam przy okazji, także w kuchni wypróbować olej rzepakowy, który Wam pokazywałam w ostatnich zakupach. Moim zdaniem jest rewelacyjny, a boczniaki smażone na nim są wyśmienite.







 Smacznego!

Lubicie boczniaki? A może macie na nie inny przepis?



poniedziałek, 26 maja 2014

Nr 2 na liście ulubionych odżywek drogeryjnych.

Ostatnio pisałam Wam o mojej ulubionej odżywce do włosów czyli o Nivea Long Repair, a dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o kolejnej, czyli o  Garnier Ultra Doux z olejkiem avocado i masłem karite.


Co obiecuje producent:


Skład:


Moja opinia:

O tej odżywce słyszeli już pewnie wszyscy, ja natknęłam się na nią w filmiku Niessi25, o jej ulubionych odżywkach i przy pierwszej okazji nabyłam ją drogą kupna:). Odżywka ma bardzo podobne opakowanie do szamponu z tej samej serii, ja jednak używam samej odżywki. Ma ona dość gęstą konsystencję nie spływa i łatwo ją nałożyć na włosy. Jest w kolorze budyniu waniliowego. Zakrętka jest zamykana na klik, otwór do dozowania jest odpowiedniej wielkości. Butelka stoi na zakrętce, więc tym łatwiej jej używać szczególnie kiedy zbliżamy się do końca.



Ultra Doux z olejem avocado i masłem karite ma też bardzo ładny, dość mocny zapach, który utrzymuje się na włosach przez jakiś czas po myciu.

Zwykle nakładam ją na włosy od uszu w dół, trzymam kilka chwil i spłukuje. Zdarza mi się też potrzymać odżywkę nawet godzinę, zawijam wtedy włosy w ręcznik. W jednym i drugim przypadku działanie jest bardzo zbliżone, chociaż chcę wierzyć, że kiedy zostawiam ją na dłużej włosy są bardziej odżywione. 

Odżywka jest przeznaczona do włosów suchych i zniszczonych, czyli dokładnie takich jak moje. Chociaż muszę przyznać, że po olejowaniu na serum stan moich włosów znacznie się poprawił. Po zastosowaniu Ultra Doux włosy stają się miękkie i błyszczące, łatwiej się rozczesują. Ze względu na piękny zapach już samo nakładanie odżywki na włosach jest bardzo relaksujące i odprężające. Moim zdaniem jest to świetna odżywka do codziennego użytku, szczególnie jeśli się spieszymy, ale również wtedy kiedy zależy nam na optycznej poprawie wyglądu włosów. Na dogłębną regenerację i odżywienie w przypadku takich odżywek nie ma co liczyć, od tego są maski. Jest ona bardzo podobna w działaniu do Nivea Long Repair , ale odżywka Nivea spisuje się na moich włosach lepiej i to ją kupię sobie znowu. Nie rezygnuję jednak z żółtej Ultra Doux i nie wykluczam ponownego zakupu.


Znacie żółtą odżywkę Ultra Doux z olejkiem avocado i masłem karite? Jaką odżywkę zawsze macie w swojej łazience?

piątek, 23 maja 2014

Moja walka z trądzikiem - mydło z nanosrebrem:).

Na mydło z nanosrebrem natknęłam się na wizażu, było tam polecane do skóry trądzikowej, pomyślałam więc, że to coś akurat dla mnie i przy najbliższej wizycie w aptece kupiłam je sobie.


Obietnice producenta:



 Skład: 



 Moja opinia:

Mydełko kupujemy w 500ml butelce z pompką z przezroczystego miękkiego plastiku. Ma płynną konsystencję i złoty kolor. Pachnie bardzo delikatnie prawie niewyczuwalnie.



Na etykiecie znajdziemy informację, że mydło oprócz łagodnych składników myjących zawiera aktywne substancje lecznicze, działa antyseptycznie, przeciwbakteryjnie, przeciwgrzybiczo i przeciwwirusowo. Całkiem nieźle prawda? Ale jak jest w rzeczywistości. Muszę Wam powiedzieć, że coś w tym jest bo przynajmniej w moim przypadku mydło rzeczywiście działa.

Problemy z trądzikiem nie dotyczą tylko twarzy, często wypryski pojawiają się także na plecach dekolcie i ramionach. U mnie właśnie tak się dzieje, przy czym najgorzej zwykle mają się plecy. Szczególnie w zimie miałam z nimi spory problem. Mydło z nanosrebrem postanowiłam sprawdzić właśnie na plecach, bo natknęłam się na opinie, że niektórym osobą mocno wysusza twarz, a gdy je kupiłam byłam w łaśnie w trakcie kuracji kwasami. Byłam mocno zaskoczona jego działaniem, bo już po paru pierwszych użyciach widziałam sporą różnicę. Wypryski goiły się i znikały praktycznie w oczach i z dnia na dzień było ich coraz mniej. W chwili obecnej moje plecy wyglądają całkiem dobrze, praktycznie wszystkie wypryski zniknęły, tak że spokojnie mogę założyć nawet bikini. Zostały jeszcze delikatne przebarwienia potrądzikowe. Od czasu do czasu jeszcze coś mi wyskakuje, ale jest to bez porównania mniej niż zanim zaczęłam używać  tego mydełka.  Ostatnio jako, że nie robię już złuszczania kwasami używam go czasem także do mycia twarzy. W moim przypadku mydełko nie wysusza nie podrażnia skóry, nie uczula. Jest na tyle delikatne, że nadaje się nawet do higieny intymnej. Często używają go też moje dzieci. Jeśli macie problemy z trądzikiem albo po prostu potrzebujecie antybakteryjnego mydełka to szczerze Wam je polecam. Oprócz wersji w płynie możecie też kupić mydełko w kostce.

Pojemność 500 ml. Cena ok 11zł

Znacie to mydełko ?


wtorek, 20 maja 2014

Kolorowo mi - Paletka Cieni Catrice 040 Never Let Me Go i dzienny makijaż:)

Chcę Wam dzisiaj pokazać jedną z moich ulubionych ostatnio paletek cieni, a mianowicie Catrice 040 Never Let Me Go. Mamy tutaj zestaw czterech cieni - najjaśniejszy kremowy kolor z delikatną poświatą świetny do rozświetlania kącików i  nakładania na całą powiekę., obok znajduje się brzoskwiniowo beżowy z drobinkami złota, nakładam go zwykle na środek powieki. Następnie średni brąz, który wygląda na matowy ale tak samo jak najjaśniejszy kolor ma  lekko błyszczącą poświatę. Na końcu jest mocny kawowy brąz z delikatnymi drobinkami, chociaż te drobinki są na tyle nie widoczne, że można go nawet używać do podkreślania brwi.


Tak prezentuje się paletka jak widać najwięcej używam tego jaśniutkiego cienia i średniego brązu. Poszczególne kolory na skórze prezentują się tak:



Pierwsze zdjęcie w cieniu, drugie w słońcu. 

Cienie są bardzo miękkie i aksamitne, dobrze napigmentowane. Wygodne w użytkowaniu, nie ma problemu z roztarciem cieni. Trzeba jednak uważać bo troszkę się obsypują, szczególnie ten najciemniejszy i drobinki w brzoskwiniowym kolorze. Są trwałe nie ścierają się, zwykle nakładam je na bazę, ale nawet bez niej wyglądają świetnie i trzymają się cały dzień. Większe cienie mają po 2,5g, a mniejsze po 1,5g. Paletka została kupiona w drogerii DM, niestety nie wiem jaka była jej cena. Można je także kupić w Naturze.

Muszę się przyznać że paletkę te mam już ponad rok, ale użyłam jej parę razy na początku, a potem leżała zapomniana. Przypomniała mi o niej koleżanka, która jest nią zachwycona. Wtedy i ja wyciągnęłam swoją Catrice z kuferka i od jakiegoś czasu używam jej praktycznie codziennie.

Na koniec makijaż wykonany paletką 040 Never Let Me Go:





W całości makijaż prezentuje się tak:



Produkty użyte do zrobienia makijażu:



Znacie , lubicie cienie Catrice? Lubicie takie stonowane makijaże czy wolicie bardziej kolorowe?


piątek, 16 maja 2014

Nie byłam ani w Rossmanie ani w Naturze, czyli kilka ostatnich nowości ;).

Nie dałam się skusić-40% i -49% też nie , nie byłam ani w Rossmanie ani w Naturze, ale przecież to nie znaczy, że nic nie kupiłam.

Ostatnio dość niedaleko mnie otworzyli Biedronkę. Wybrałam się tam niedawno z zamiarem zakupu płynu micelarnego Bebeauty, mówcie co chcecie, ale ja go lubię. Przy okazji kupiłam kolejną wersję zapachową szamponu Pinio, tym razem w koszyku wylądowała Szalona Mandarynka :). Mieliśmy już Truskawkę i Czekoladkę i spisywały się świetnie . 


Wyobraźcie sobie moją radość, kiedy pod koniec zakupów trafiłam na parę ostatnich sztuk organizerów. W dodatku były przecenione i kosztowały 5,99. wzięłam, więc potrójny na pędzle, korektory, błyszczyki i podkłady, których najczęściej używam.


Drugi natomiast wybrałam w kształcie kwadratowego pudełka z przegródkami i lusterkiem, ten był chyba na biżuterię, ale ja trzymam w nim lakiery i pomadki, takie które chcę mieć pod ręką.


Kolejne zakupy są już z apteki, gdzie kupiłam polecane przez Nissiax83 punktowe maści na pryszcze - cynkową i ichtiolową. Obie są bardzo tanie, razem kosztowały 5 zł. Cynkowa bardziej mi odpowiada, rzeczywiście przyspiesza gojenie wyprysków. Natomiast ichtiolowa zabija zapachem, przez co użyłam jej może dwa razy. Na zdjęciu widzicie jeszcze Aloepanten, to taki lekki kremowo żelowy preparat z wyciągiem z aloesu, olejem canola oraz d-pantenolem i alantoiną.


Udało mi się tez kupić polecany na YT szczególnie do cery tłustej i trądzikowej, czyli mojej Żel Aloesowy GorVita.  Używam go już od ponad tygodnia i jak na razie jestem bardzo pozytywnie nim zaskoczona.


Przy okazji dzisiejszych zakupów spożywczych przygarnęłam Olej Rzepakowy. Jest on tłoczony na zimno i nierafinowany zawiera kwasy omega 3,6,9 oraz witaminy A,E i K. Mam zamiar go wypróbować w serum olejowym na włosy i oczywiście w kuchni.


Wczoraj pokazywałam Wam lakiery Miyo, ale jeśli ktoś przeoczył wrzucam jeszcze raz, bo uważam, że za taką ceną warto ich spróbować. Natomiast lakieru Ingrid mimo pięknego koloru nie mogę Wam polecić, bardzo kiepsko się nakłada i trzeba mieć do niego mnóstwo cierpliwości. Wracając jeszcze do lakierów Miyo pod notką z nimi pisałyście, że słabo się trzymają. Uważam jednak, że dużo zależy od tego na co położymy lakier i co położymy na niego. Na odżywce Essence Studio Nails  lakier trzyma się u mnie już trzeci dzień i nic złego się z nim nie dzieje. Odżywkę dostałam od koleżanki, która jest pod dużym wrażeniem tego, jak przedłuża ona trwałość lakierów. Zaznaczam też od razu, że zawiera ona formaldehyd, więc jeśli wasze paznokcie źle na niego reagują,  ta odżywka nie będzie dla Was.


Do rąk i paznokci przygarnęłam jeszcze Krem Kamill Hand Repair i już mogę powiedzieć, że jestem z niego bardzo zadowolona oraz  Ceramiczny Nano Utwardzacz z Joko. Utwardzacza jeszcze nie zdążyłam użyć.


Po ostatnich wizytach u kosmetyczki zamówiłam sobie tonik Clarena z witaminą C, a przy okazji do koszyka wpadły też miniaturki kremu i toniku z roślinnymi komórkami macierzystymi również Clarena.


Na koniec pochwalę się jeszcze wodą toaletową DKNY Women, którą mam już jakiś czas, ale jeszcze nie zdążyłam jej Wam pokazać. To taki świeży wiosenny zapach podobny troszkę do Ogródka Nilowego. Pachnie naprawdę świetnie niestety na mnie nie jest tak trwały jakbym sobie życzyła.


Ciekawa jestem bardzo czy używałiście coś z moich nowości?  Wiele rzeczy mam pierwszy raz i chętnie poznam Waszą opinię:).

czwartek, 15 maja 2014

Miyo mini drops - nudziak i ciut kolorku :)

Nabrałam ochoty na lakiery Miyo, od kiedy zobaczyłam je na paznokciach Kosmetycznej Hedonistki :). Chciałam sobie kupić pomarańcz i mocny róż, ale w sklepie ładnego mocnego różu nie mogłam znaleźć, za to w oko wpadł mi bardzo jaśniutki kremowy róż z delikatnymi srebrnymi drobinkami.


Kolor wydał mi się świetny do codziennego klasycznego manicure, może trochę nudny, ale przecież taki też jest czasem potrzebny. Lakier zaskoczył mnie po pierwsze ceną - kosztował 3zł, a po drugie tym, że bardzo dobrze się nakłada, a w dodatku szybko schnie i nie tworzy smug. Fajnie wygląda już jedna warstwa chociaż jest prawie niewidoczna. Mnie satysfakcjonują trzy warstwy, ale wytrwali mogą spokojnie nałożyć i cztery. Nie ma z tym zupełnie problemu, bo lakier schnie praktycznie od ręki. Pędzelek jest cienki i precyzyjny, bardzo przyjemnie się nim maluje.

Drobinki zatopione w lakierze są drobniutkie i nie jest żaden ordynarny brokat, dają raczej taką błyszczącą poświatę. Mam nadzieję, że uda Wam się to zobaczyć na zdjęciach. Wydaje mi się, lakier świetnie by się sprawdził przy francuskim manicure. Pojemność lakieru to 7 ml, kosztował 3zł. Niestety nigdzie nie widzę żadnego numeru ani nazwy koloru.

Lakier świetnie trzyma się już drugi dzień i na razie nie widać żadnych odprysków, końce też się nie ścierają. Testuję też nową odżywkę pod lakier, którą dostałam od koleżanki zachwyconej tym, że położony na niej nawet zwykły lakier trzyma się kilka dni. U mnie to nie do pomyślenia, wszystkie lakiery schodzą z moich paznokci po jednym, dwóch dniach. Tym bardziej jestem ciekawa jak się u mnie sprawdzi, bo malowanie paznokci raz w tygodniu zamiast co drugi dzień, mocno mnie kusi :).


A to już  efekt mojego malowania. Żeby nie było nudno dodałam ciut kolorku, tylko nie mogłam się zdecydować, czy lepiej będzie z pomarańczowym czy niebieskim.  Dlatego na każdej ręce mam inny.




Bardziej skłaniałabym się chyba do niebieskiego, gdyby lakier który mam w tym kolorze nie był taki koszmarny!. Pomarańczowy lakier, też z Miyo mimo pięknego koloru nie jest już taki łatwy w malowaniu jak ten jaśniutki. Trudniej nałożyć go równomiernie, albo może to ja muszę częściej malować paznokcie, żeby nabrać wprawy :).
 
Znacie lakiery Miyo? Lubicie takie delikatne kolorki ,czy raczej mocniejsze?  Które zestawienie kolorów podoba Wam się bardziej?


wtorek, 13 maja 2014

Moje zdanie na temat systemu pielęgnacji 3 kroków Clinique :).

Nad 3 krokami zastanawiałam się chyba ze dwa miesiące i nie mogłam się zdecydować czy kupić je, czy nie. W końcu się jednak zdecydowałam, ale nie na duży zestaw tylko ten mniejszy za 105 zł. Jeśli jesteście ciekawi jak się u mnie sprawdził zapraszam do czytania.

Najpierw trochę o samym systemie co to jest i co zawiera:





System Pielęgnacji Skóry 3 Kroki Clinique – opracowany przez dermatologów. System, który stosowany w domowych warunkach zapewnia świetną cerę. Nie ważne jak nowoczesny jest kosmetyk, nie jest on w stanie sprostać obietnicom, jeśli osoba stosująca go nie ma dobrych nawyków w codziennej pielęgnacji skóry, które powodują, że skóra jest oczyszczona i gładka a dzięki temu podatna na dobroczynne działanie innych produktów. Podstawowym wyróżnikiem tego systemu jest złuszczanie. “Złuszczanie można porównać do ćwiczeń; lepiej jest realizować regularnie średnio-zaawansowany program ćwiczeń, niż od czasu do czasu udać się na forsowny trening”, mówi wiodący dermatolog Clinique David Orentreich. Codzienne delikatne złuszczanie usuwając obumarły naskórek przyspiesza i reguluje naturalne procesy regeneracyjne skóry, zmniejsza widoczność porów i drobnych zmarszczek, wygładza skórę i wyrównuje jej koloryt.


System Pielęgnacji Skóry 3 Kroki Clinique

1.Oczyczczanie mydłem w postaci kostki dermatologicznej lub mydełka w płynie, dostępnym w trzech formułach Extra-Mild, Mild oraz Oily Skin Formula. Odświeża i oczyszcza skórę nie pozostawiając jej suchej, ściągniętej i nie powodując uczucia dyskomfortu. 







2.Złuszczanie jednym z płynów Clarifying Lotion dostępnych w 5 formułach, które nadają skórze blasku i powodują, że preparat nawilżający może w pełni spełniać swoje zadania. Każdy z płynów ma różną moc złuszczania. 








3.Nawilżanie Dramatically Different Moisturizing Lotion lub Gel, dostarcza, każdemu typowi skóry, odpowiednią ilość głębokiego nawilżenia i pozostawia skórę elastyczną, miękką i zdrowo wyglądającą.









Produkty z systemu są dostępne w rożnych formułach w zależności od typu skóry. Bardzo ważne jest, aby używać produktów odpowiednich do typu i potrzeb skóry. System stosuje się w całości, po demakijażu 2 razy dziennie, codziennie. Przy początkowym stosowaniu systemu wygląd skóry może się na chwile pogorszyć ( np. wypryski, zaskórniki) ponieważ skóra oczyszcza się z zalegających nieczystości. Po 2 tygodniach skóra zostaje oczyszczona i jej wygląd się znacznie poprawia. 
Wszystkie produkty są przetestowane alergologicznie i w 100 % bezzapachowe.

Moja opinia:

O systemie pielęgnacji 3 kroków od Clinique krążą różne opinie, niektórzy go chwalą i sprawdza  się u nich świetnie, a inni nie są do końca zadowoleni, a wręcz nie są zadowoleni wcale. Co wydaje mi się najważniejsze jeśli zdecydujecie się na system 3 kroki, to to aby odpowiednio dobrać zestaw do swojej cery, tak aby nie był za słaby i nie za mocny, bo wtedy na pewno nie zadziała i nie będziemy zadowolone. Ja zwykle używałam systemu typ 2 i to w dodatku nie całego, tylko toniku i emulsji.  Tym razem zdecydowałam się na typ 3 i był to trafny wybór, ale jak już to bywa u mnie w przypadku pielęgnacji twarzy, zawsze jest jakieś ale :).

Druga bardzo ważna według mnie sprawa to, to że sam system 3 kroków nie wystarczy nam za całą pielęgnację. Będzie nam jeszcze potrzebny dobry krem nawilżający, przynajmniej na noc i osoby które nie zastosują dodatkowej pielęgnacji raczej nie będą zadowolone.

Zestaw który kupiłam starczył mi na miesiąc codziennego używania ( płyn złuszczający i żel) mydełka jeszcze odrobinę mi zostało. Ponieważ po miesiącu używania 3 kroków rozpoczęłam kurację kwasami, musiałam zrezygnować z systemu na rzecz bardziej delikatnych kosmetyków. 






Najbardziej zadowolona byłam chyba z mydełka w płynie. Świetnie myje, daje skórze poczucie jakby schłodzenia, uspokojenia. Skóra po jego użyciu jest dobrze oczyszczona i wyraźnie wygładzona. Dobrze radzi sobie nawet z makijażem oczu. Mydło jest bezzapachowe i przezroczyste. Skóra po jego użyciu jest jednak lekko ściągnięta. 

Płyn złuszczający pewnie nie każdemu przypadnie do gustu bo okropnie śmierdzi alkoholem. Nic dziwnego bo alkohol ma na drugim miejscu w składzie, zaraz po wodzie. Powinny też uważać na niego osoby z wrażliwą skórą, właśnie ze względu na zawartość alkoholu. Co bardzo ważne, należy nim przemywać twarz przecierając tylko raz dane miejsce. Jeśli byśmy chcieli przetrzeć więcej niż raz trzeba zmienić wacik na nowy. Płyn stosowany regularnie fajnie złuszcza martwy naskórek, tak że możemy zupełnie zrezygnować z peelingu. Radziłabym osobą z mieszaną skórą przecierać tylko strefę T jeśli tam gromadzi się najwięcej sebum, a omijać miejsca, gdzie skóra jest sucha, bo tonik przesusza skórę. 

Najwięcej nieprzychylnych wypowiedzi przeczytałam odnośnie beztłuszczowej emulsji nawilżającej, większość pisze, nie robi ona absolutnie nic i można ją sobie spokojnie darować. Rzeczywiście jeśli ktoś spodziewa się super nawilżającego kremu to może się rozczarować, bo tę emulsję należy traktować raczej jako lekkie serum które nakładamy pod krem. Szczególnie wieczorem uważam, że konieczne jest użycie dobrego kremu nawilżającego, żeby skóra mogła się zregenerować. Za to na dzień w zupełności wystarczała mi sama emulsja. Bardzo dobrze sprawdzała się jako lekki krem pod makijaż. Podkład dobrze się na niej trzymał i nie spływał bardziej niż zwykle. Emulsja jest bardzo lekka, szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze lepkiego filmu.

Żadem kosmetyk z systemu 3 kroków nie podrażniał mojej skóry i nie spowodował uczulenia, chociaż rzeczywiście wystąpiło lekkie przesuszenie. Producent pisze że przez pierwsze 2 tygodnie skóra może się oczyszczać, więc może nastąpić w tym czasie pogorszenie stanu skóry i wysyp niespodzianek, po tym czasie wszystkie dolegliwości powinny zniknąć, a my możemy się cieszyć piękną oczyszczoną skórą. U wielu osób tak to właśnie wygląda, ale niestety nie u mnie. U mnie początkowo skóra wyglądała coraz lepiej, była bardziej gładka, mniej zanieczyszczona. Potem zgodnie z założeniem jej stan uległ pogorszeniu i wyglądało na to że się oczyszcza, niestety trwało to już do końca używania. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy w końcu skóra rzeczywiście by się oczyściła i była w dobrym stanie, bo tak jak pisałam po miesiącu używania musiałam odstawić 3 kroki, ale w tym czasie zużyłam je praktycznie w całości, co możecie zobaczyć na zdjęciach. Ciągłe niepowodzenia w doborze pielęgnacji twarzy zmniejszyły mocno moją cierpliwość, chciałabym super efektu od razu bez czekania, bez wysypów i bez pogarszania stanu skóry!. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że w pielęgnacji cery problematycznej cierpliwość i systematyczność jest bardzo ważna. Mnie niestety ciągle ich brakuje. Może gdybym kupiła większe opakowania i używała dłużej stan mojej skóry by się w końcu unormował. Jednak cena większego zestawu jest bardzo wysoka i nie chciałam ryzykować. Nie wykluczone, że kiedyś jeszcze wrócę do 3 kroków i to sprawdzę. Na razie jednak, próbuję czegoś innego. 

Podsumowując jeśli macie ochotę spróbować systemu 3 kroków Clinique to moim zdaniem mimo wszystko warto. Należy jednak pamiętać o dopasowaniu kosmetyków do swojej cery, nie przecieraniu płynem dwa razy tego samego miejsca i o dodatkowym nawilżaniu. Radzę też na początek spróbować mniejszego zestawu, bo ceny niestety nie są niskie i szkoda by było wydać dużo na marne.

Pojemność: Mydło - 50 ml; Płyn złuszczający 100ml; Emulsja nawilżająca - 30 ml. Cena zestawu 105zł.

Ciekawa jestem czy znacie system 3 kroków clinique ? Czy mieliście okazję go używać i jak się u Was sprawdził?


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...