Od dłuższego czasu ćwiczenia to u mnie drażliwy temat, oglądam i podziwiam efekty innych, ale sama nie mogę się absolutnie do niczego zmobilizować. Tym sposobem z moich 50 kg zrobiło się 54 ( tej wersji się będę trzymać, wagi w domu nie mam, nie mogę sprawdzić ;)). Dlatego postanowiłam podjąć wyzwanie Oli z bloga Pani swojego czasu. Wyzwanie polega na tym, aby zbudować u siebie dobry nawyk, powtarzając go codziennie przez co najmniej 21 dni. Bardzo brakuje mi ruchu i zaczynam odczuwać już tego skutki, postanowiłam, więc odkurzyć mój rower stacjonarny, który przez ostatnie parę miesięcy znakomicie spisywał się jako wieszak na ubrania. Nie było łatwo zacząć, ale mam nadzieję że dotrwam do końca miesiąca. Trzymajcie kciuki :)
Dodatkowo, aby oczyścić organizm kupiłam sobie zioła, czystek i ostropest plamisty. Pierwszy w formie listków i z niego będę robić herbatki, a drugi w formie owoców. Niestety w aptece nie udało mi się dostać ostropestu w innej postaci. Ten w owocach zjada się po prostu jedną łyżeczkę dwa razy dziennie, można go też zmielić. Jest dość twardy, ale da się go pogryźć bez większego problemu. Zobaczymy co mi z tego wyjdzie, bo z systematycznym przyjmowaniem suplementów mam jeszcze większy problem niż z ćwiczeniami.
Jeśli mi się uda wypracować te dwa nawyki to będzie to naprawdę wielki sukces, na którym mam nadzieję zyska najwięcej moje dobre samopoczucie. W tamtym roku dzięki podobnemu wyzwaniu cały miesiąc olejowałam włosy, więc mam nadzieję, że i z rowerem mi się uda.
Ciekawa jestem, czy lubicie brać udział w wyzwaniach i czy one Was bardziej mobilizują, a może należycie do tych szczęśliwców, którzy w ogóle nie mają z tym problemu?