Na początku lutego pisałam Wam, że postanowiłam wziąć udział w wyzwaniu na blogu Pani Swojego Czasu.
Chodziło o to, żeby ten miesiąc poświęcić na wyrobienie w sobie
jakiegoś nawyku. Wybrałam ruch bo tu mam największy problem z
systematycznością. Dlatego lubię brać udział w tego typu akcjach, bo jak
już coś obiecam to łatwiej mi się zmobilizować. W lutym postanowiłam
więc, wrócić do ćwiczeń i zaczęłam jeździć na rowerze. Nie będę
ściemniać, że było łatwo, przez pierwszy tydzień czekałam zwykle do
późnego wieczora, w nadziei, że rower zniknie w tajemniczych
okolicznościach, ale nie znikał i nie było wyjścia. Były dni kiedy
jeździłam bardzo chętnie, ale były też takie, kiedy zrobiłabym wiele
żeby tego nie robić.