poniedziałek, 2 grudnia 2013

Maska, którą jednocześnie można kochać i nienawidzić :).

Maska Algowa - Żurawina, Organique, bo o niej będzie dzisiaj mowa, zachwyca swoim działaniem, ale nie jest też wolna od wad.  Jeśli jesteście ciekawi za co można ją pokochać, a za co znienawidzić, zapraszam do dalszej lektury :).



Co obiecuje producent :

Algi to bogactwo substancji organicznych - aminokwasów, węglowodanów, protein, nieorganicznych związków - jodu, magnezu, potasu, żelaza oraz pierwiastków śladowych.
Okłady z alg oczyszczają skórę z toksyn, łagodzą stany zapalne, poprawiają koloryt skóry i wygładzają powierzchnię naskórka.
Żurawina jest cennym źródłem witamin i soli mineralnych, posiada bogate zasoby naturalnej witaminy C, jest również bogatym źródłem antyoksydantów.
Nadaje się znakomicie dla skóry zmęczonej, suchej, wrażliwej, z popękanymi naczyńkami krwionośnymi.
Daje silny efekt ujędrnienia skóry, a dzięki obecności w żurawinie polifenoli posiadających silne właściwości antyutleniające pomaga skórze walczyć z wolnymi rodnikami przez co hamuje proces 



 Skład:


Moja opinia:

Opakowanie: Maseczkę dostajemy w saszetce o pojemności 30g. 

Konsystencja: W środku mamy drobniuteńko zmielony, lekko różowawy proszek, o dość przyjemnym, lekko żurawinowym zapachu. Bardzo mnie ten zapach ucieszył, bo wcześniej z maseczek algowych używałam tylko Spiruliny, a ona jak wiadomo nie pachnie najpiękniej.  




Przygotowanie: Proszek należy rozrobić z wodą, tak aby uzyskać konsystęcję śmietany. Ja zwykle nasypuję maseczkę w zagłębienie dłoni i nalewam wody termalnej. Trzeba to robić bardzo ostrożnie, bo wylatująca pod ciśnieniem woda może nam zmieść sporo proszku z dłoni;). Oczywiście pewnie lepiej byłoby maseczkę rozrabiać w miseczce, ale mnie nie starcza do tego cierpliwości. Przygotowanie maski nie jest najłatwiejsze, jeśli dodamy za mało wody robią się grudki, których potem ciężko się pozbyć. Jeśli za dużo wszystko spływa.

Aplikacja: Tak przygotowaną papkę należy nałożyć na twarz omijając okolice oczu. Ja zdecydowanie wolę nakładać cieńszą warstwę, ponieważ o niebo łatwiej ją zmyć, a efekt i tak jest zadowalający.




Działanie: Efekty są widoczne od razu po użyciu maseczki. Już na pierwszy rzut oka widać, że twarz wygląda po prostu lepiej. Maska bardzo fajnie oczyszcza,  wyrównuje koloryt, delikatnie rozjaśnia i rozświetla skórę. Pięknie łagodzi , koi podrażnienia i wygładza.  Nie zapycha, nie podrażnia i nie powoduje uczucia ściągnięcia. Delikatnie zwęża i oczyszcza pory.

Zmywanie: Producent poleca zostawić maseczkę na 15 minut i potem ściągnąć tak, jak to się robi z maseczkami typu peel off.  Ja zmywanie tej maseczki mogłabym praktycznie określić jednym słowem - masakra :).  O ściągnięciu maseczki nie ma mowy, kruszy się, rwie co kawałeczek i chyba  musiałabym na to poświęcić pół nocy.  Nie wiem może ja coś, źle robię. Jeśli Wam to wychodzi, proszę oświećcie mnie :). U mnie najlepiej sprawdza się zmywanie papierowym ręcznikiem, zmoczonym w ciepłej wodzie.

Podsumowując: Algowa maseczka z żurawiną jest na pewno jest produktem wartym uwagi. Wielki plus za efekty, za to że od razu wizualnie poprawia wygląd skóry, przez co świetnie poprawia samopoczucie. Myślę, że dobrze sprawdziła by się przed większym wyjściem. Z drugiej strony maska byłaby dobra  jako produkt używany za karę ;), oczywiście ze względu na zmywanie.  Jednak dla świetnych efektów,  czasem warto się pomęczyć. Jak myślicie?

Opakowanie 30g. Cena ok 18 zł. Starcza mniej więcej na 5 razy. Jeśli nakładamy mniej na ciut dłużej.

Lubicie tego typu maski? Jakie są Wasze doświadczenia ze zmywaniem?

 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...