Na eyeliner w pisaku od Essence skusiłam się jakiś czas temu, w trakcie zakupów w Super Pharm. Mam już swój ulubiony eyeliner od Bobby Brown, w kolorze granatowym. Sami rozumiecie, że potrzebowałam jeszcze czarnego eyelinera, bo przecież granatowy nie zawsze pasuje. Essence, co wydało mi się bardzo fajne i wygodne ma formę pisaka, więc tym bardziej mnie zainteresował. Zaraz po zakupie byłam nim zachwycona, pisałam Wam nawet o tym, jednak w miarę używania, mój zachwyt słabł, a pojawiało się rozczarowanie.
Na początku pisak malował bardzo przyzwoicie. Kreski były mocne i napigmentowane, raczej grusze, bo jak się okazało wcale nie dało się nim robić cieniutkich kreseczek. Używałam go przez jakiś czas i potem na chwile o nim zapomniałam. Kiedy otworzyłam go ponownie, na końcówce pisaka był szarawy nalot. Wydaje mi się, że mogła to być pleśń. Miałyście może z czymś takim do czynienia?.
Końcówkę pisaka przetarłam chustką higieniczną, nalot zniknął, ale ja bałam się już nałożyć eyeliner na powiekę. Zresztą nie było czego nakładać, bo pisak prawie całkowicie stracił kolor. Zobaczcie sami.
Końcówkę pisaka przetarłam chustką higieniczną, nalot zniknął, ale ja bałam się już nałożyć eyeliner na powiekę. Zresztą nie było czego nakładać, bo pisak prawie całkowicie stracił kolor. Zobaczcie sami.
Jasna kreska to jedna warstwa, grubsza dwie. Efektu nie trzeba chyba komentować. Przeglądam właśnie opinie o nim i cóż szkoda, że nie zrobiłam tego przed zakupem. Wiele dziewczyn pisze właśnie, że były zachwycone pierwszymi paroma użyciami, a potem eyeliner szybko wysechł i stracił kolor. Całe szczęście kosztował niewiele, bo ok 12 zł, ale i tego nie warto wydać na tak mizerny efekt!.
Miałyście może ten eyeliner? Jak się u Was sprawdził? Polecicie mi może coś bardziej przyzwoitego w zastępstwie?