Z balsamowaniem bywa u mnie różnie, bo po prostu mam lenia i nie nie chce mi się tego robić. Z drugiej strony moja skóra bez balsamu, szczególnie na nogach i rękach bardzo szybko się przesusza i pęka, dlatego balsamować się muszę. Wychodzi mi to bardzo różnie. Jest czas ze balsamu używam codziennie, a nawet kilka razy dziennie, ale są też takie dni kiedy nie używam go wcale. Ostatnio znowu zaczęłam smarować się Energizującym Balsamem z olejkiem z kwiatu pomarańczy Balea.
Balsam był kupiony jakiś czas temu w DM. Ma pojemną butelkę z miękkiego plastiku, utrzymaną w żółto pomarańczowej kolorystyce. Mimo rozmiarów butelki, dzięki temu że jest dobrze wyprofilowana, dobrze leży w dłoni i nie wyślizguje się. Zakrętka zamykana jest na zatrzask, nic się nie zacina, ani nie urywa, nie przysparza więc problemów w trakcie używania.
Konsystencja balsamu jest lekka, ale treściwa. Nazwa lioton mnie sugeruję lejącą postać mleczka, ale balsam jest dość gęsty i nie spływa z dłoni. Mimo tego wchłania się on całkiem dobrze, należy go jednak rozetrzeć. Nie radzę też nakładać go zbyt dużo na raz, bo wtedy na całkowite wchłonięcie już trzeba poczekać. Nie jest tłusty, ale pozostawia na skórze jakby taki ochronny film. Mnie on zupełnie nie przeszkadza i w sumie czuję go tylko na dłoniach.
Skóra po użyciu balsamu robi się miękka gładka i elastyczna. Balsam używany regularnie nawilża i poprawia wygląd i kondycję skóry.
Należy wspomnieć także o fajnym na lato zapachu balsamu Balea.. Pachnie on owocowo, energetyzująco, czuć w nim cytrusy. Jednak zapach nie utrzymuje się długo na skórze, a po czasie czuć w nim też taką lekko apteczna nutę.
Dla ciekawych podaje skład, oraz opis producenta. Na moje oko nie zawiera parafiny, ale może ktoś kto lepiej się zna na składach to zweryfikuje. Pojemność balsamu to 400 ml, jest bardzo wydajny. Ceny niestety nie pamiętam, na allegro widzę go za 11zł plus przesyłka.
Podsumowując jest to dość przyjemny balsam w przystępnej cenie i bardzo dużej pojemności. Ładnie pachnie, a używany regularnie dobrze pielęgnuje. Pomógł mi pozbyć się się suchej spękanej skóry na łydkach. Po jego użyciu stała się ona bardziej delikatna, elastyczna i przyjemna w dotyku. Myślę, że warto się na niego skusić, przy okazji zakupów w DM, bo zamawiając go na allegro musimy jednak zapłacić znacznie więcej.
A jak jest u Was z balsamowaniem, lubicie czy nie? Macie swoje ulubione balsamy?