Jeśli czytacie mojego bloga już jakiś czas to wiecie, że mam cerę mieszaną w kierunku tłustej, a w dodatku z niedoskonałościami. Wiecie też, że bardzo rzadko jestem zadowolona z kosmetyków, których używam do pielęgnacji twarzy. Może trochę dlatego, że jestem dość niecierpliwa i nie lubię czekać tygodniami, aż dany krem zadziała. Efekty chcę widzieć jak najszybciej się da i kiedy ich nie ma zwykle kosmetyk odstawiam i zapominam o nim na długi czas. Jednak nie tylko moja niecierpliwość mogła być powodem, do mojego niezadowolenia przyczyniły się tez na pewno błędy w doborze pielęgnacji, niewłaściwie dopasowanie kosmetyków oraz nie właściwe ich używanie.
Ostatnio przekopałam internet w poszukiwaniu informacji o pielęgnacji cery takiej jak moja. Bardzo pomocne okazały się filmiki Kasi D i blog Ziemoliny. Znalazłam tam naprawdę mnóstwo cennych informacji. Zwykle osoby z cerą tłustą mają tendencję do wysuszania jej, dzieje się tak wtedy kiedy używają tylko produktów antytrądzikowych i typowych dla cery tłustej. Po drugiej stronie stoją osoby, które twierdzą, że cerę tłustą trzeba przede wszystkim nawilżać. W tym przypadku może znowu pojawić się nadmierne świecenie i zapychanie skóry. U mnie niestety ani jedno ani drugie podejście się nie sprawdziło, co w tej chwili, już tak bardzo mnie nie dziwi. W pielęgnacji cery tłustej trzeba wypracować sobie równowagę między jednym a drugim podejściem.
Bardzo podniosło mnie na duchu i dało nadzieję to, że dowiedziałam się ze skóra tłusta, a nawet trądzikowa może wyglądać zdrowo i ładnie, tylko trzeba o nią odpowiednio dbać i mocno trzymać ją w ryzach. Kluczowa w pielęgnacji cery tłustej jest równowaga między złuszczaniem i nawilżaniem, nie należy zapominać tez o ochronie przeciwsłonecznej.
Wczesną wiosną zaczęłam swoją przygodę ze złuszczaniem kwasami i trwa ona do tej pory. Chodzi mi tutaj o złuszczanie kwasami o dużym stężeniu w gabinecie kosmetycznym. Stosuję kwas migdałowy, ponieważ nie uwrażliwia on skóry na promieniowanie słonecznie. Oczywiście po takich zabiegach nie możemy zapominać o używaniu kremu z filtrem. Odkąd chodzę na złuszczanie kwasem migdałowym stan mojej skóry wyraźnie się poprawił, co bardzo mnie cieszy. Aby podtrzymać ten efekt postanowiłam zmienić nieco pielęgnację mojej cery dopasowując ją do tego co się dowiedziałam. Tak oto w mojej kosmetyczce pojawiło się kilka nowości.
Przede wszystkim zaopatrzyłam się w produkt z kwasami, który bez obaw mogę stosować nawet w lecie. Wybrałam nowy Effaclar DUO + z La Roche Posay, miałam już jego wcześniejszą wersję i byłam z niego zadowolona. Jest to krem zwalczający uporczywe niedoskonałości, zatkane pory i przebarwienia. Nowością w DUO + jest Ceramid Procerad, który pomaga zapobiegać powstawaniu przebarwień po niedoskonałościach. Krem jest nietłusty ma za zadanie długotrwale matować ale zarówno nawilżać skórę, nadaje się także pod makijaż. Można go stosować zarówno rano jak i wieczorem.
Effaclar Duo + jest przeznaczony do pielęgnacji cery trądzikowej, zarówno dla osób bardzo młodych jak i dojrzałych. Trzeba jednak mieć na uwadze to, że taka skóra potrzebuje jeszcze dodatkowego mocniejszego złuszczania, ja w tym celu robię peelingi 40 % kwasem migdałowym. Wykonuje je w gabinecie kosmetycznym. Myślę że DUO + będzie świetny w podtrzymywaniu efektów tych zabiegów. Kupiłam go z myślą o stosowaniu na noc i używam przeważnie na strefę T oraz dodatkowo jeszcze punktowo na zmiany zapalne.
Na policzki, szyje i dekolt stosuję natomiast kolejną nowość czyli Serum nawadniające twarz, szyję i dekolt Hydrain 3 Hialuro. Serum zabezpiecza skórę przed utratą wilgoci – Olej migdałowy z dużą zawartością kwasu oleinowego oraz linolowego ze szczególnie silną zdolnością zmiękczania naskórka i wzmacniania lipidowej bariery ochronnej skóry. Ujędrnia i chroni przed przedwczesnym starzeniem – witamina E wzmacnia działanie antywolnorodnikowe preparatu. Wzmocniony, skoncentrowany system nawadniania skóry – Hialuronic acid – kwas hialuronowy w 15% dawce powoduje 57% wzrost nawilżenia skóry po 15 minutach od nałożenia preparatu i aż 43% nawilżenie nawet po 2. godzinach działania.
Natychmiast wygładza skórę – Velvesil 125 tworzy delikatny film na skórze, wygładzając drobne nierówności.
Do stosowania na noc i na dzień. Nie zatyka porów. Skoncentrowana ilość składników aktywnych. Delikatna konsystencja doskonała pod makijaż.
Zalecany do: pielęgnacji skóry suchej i bardzo suchej, w stanach mocnego przesuszenia, do kuracji codziennej lub zamiennie z kremem z serii Hydrain3 Hialuro jako wzmocnienie pielęgnacji podstawowej.
Nanieść na twarz, szyję i dekolt równomierną warstwę preparatu i pozostawić do wchłonięcia.
Jak widzicie producent zaleca stosowanie serum do skóry suchej i bardzo suchej, ale jest ono na tyle lekkie , a w dodatku nie zatyka porów, że z powodzeniem możemy go używać nawet do skóry tłustej. Serum polecała Nieesia25 w jednym ze swoich filmików. Kupiłam ja na sporej przecenie w Super Pharm kosztowało mnie nieco ponad 24zł. Możecie się trochę zdziwić jego konsystencją, bo nie jest ono wodniste. Jest to raczej lekka, biała emulsja, pachnie bardzo przyjemnie. Nie trzeba się jednak martwić bo serum wchłania się bardzo szybko i nie pozostawia na skórze lepkiej warstwy. Będzie świetne także na dzień w te dni kiedy będę używać do ochrony przed słońcem np kremu BB lub podkładu z filtrem przeciwsłonecznym.
Jeśli już o filtrach mowa to i w taki kosmetyk postanowiłam się zaopatrzyć. Muszę przyznać ze wstydem, że latami nie przykładałam wagi do ochrony przeciwsłonecznej twarzy. Moja świadomość w tej kwestii zmieniła się około roku temu po przeczytaniu bloga Azjatyckiego Cukru. Jednak ciągle nie mogłam się zdecydować jaki kosmetyk wybrać. Miałam mnóstwo wątpliwości, bo naczytałam się, że filtry są ciężkie i dodatkowo wzmacniają świecenie się skóry, zapychają ją. Moja świeci się już tak mocno, że trudno było mi sobie wyobrazić, żeby miała świecić się jeszcze bardziej. Postanowiłam jednak zaryzykować i wybrałam polecany do cery wrażliwej tłustej i mieszanej Matujący krem Capial Soleil Vichy. Obawiając się trochę zapychania i obciążania cery wybrałam wersję z faktorem SPF 30 UVA + UVB.
Moje obawy okazały się jak na razie zupełnie bezpodstawne, bo na chwilę obecną filtrem Vichy jestem po prostu oczarowana. Pięknie i bez problemu się rozprowadza, nie bieli, wchłania się bardzo szybko, a skóra po jego użyciu pozostaje cudownie matowa. Krem stanowi świetną bazę pod makijaż, trzeba oczywiście odczekać jakiś czas po aplikacji, przed nałożeniem podkładu. Moja twarz wygląda po nim bardzo dobrze, do tego stopnia, że nakładam go samego i tylko jakieś niedoskonałości maskuję korektorem. Jeśli muszę wyglądać super to wtedy nakładam podkład. Wczoraj byłam na pikniku i dużo czasu spędziłam na dworze w ponad 30 stopniowym upale. Normalnie cały makijaż by mi się rozpłynął w takim gorącu, tymczasem po powrocie do domu przejrzałam się w lustrze i byłam mocno zdziwiona. Okazało się mianowicie, że makijaż ładnie trzyma się na swoim miejscu i tylko strefa T bardzo delikatnie błyszczy. Nie było to takie błyszczenie jak zwykle, tylko naprawdę prawie nie widoczne. Odkąd używam filtra Vichy wróciłam nawet do meteorytów Guerlain, bo delikatne rozświetlenie już mi nie straszne.
Jako, że pod filtry najlepiej nakładać jakiś produkt z Wit. C , ponieważ witamina ta jest antyoksydantem, a niestety filtry chemiczne mogą powodować powstawanie wolnych rodników. Ja używam toniku Clarena, który jakiś czas temu już Wam pokazywałam.
Nie chcę nakładać dodatkowych warstw pod filtr w obawie przed świeceniem. Z drugiej strony boję się trochę wysuszenia skóry, dlatego pomyślałam, że po toniku, a przed filtrem będę stosować Żel aloesowy GorVity, który także już Wam pokazywałam. Jest to produkt bardzo lekki, szybko się wchłania i nie tłuści skóry.
Na chwilę obecną poszukuję jeszcze delikatnego a skutecznego żelu do mycia twarzy. Testuję Effaclar i być może to na niego się skuszę, chociaż nie wiem czy nie wolałabym czegoś jeszcze bardziej delikatnego. Może mi doradzicie coś w tej kwestii?
Oczywiście pełne recenzje wszystkich pokazanych kosmetyków będą się pojawiać w miarę używania. Na obecną chwilę są to dla mnie nowości, ale na tyle wywarły na mnie pozytywne wrażenie, że uważam, iż są to kosmetyki godne uwagi, szczególnie jeśli macie cerę podobną do mojej.
Przede wszystkim zaopatrzyłam się w produkt z kwasami, który bez obaw mogę stosować nawet w lecie. Wybrałam nowy Effaclar DUO + z La Roche Posay, miałam już jego wcześniejszą wersję i byłam z niego zadowolona. Jest to krem zwalczający uporczywe niedoskonałości, zatkane pory i przebarwienia. Nowością w DUO + jest Ceramid Procerad, który pomaga zapobiegać powstawaniu przebarwień po niedoskonałościach. Krem jest nietłusty ma za zadanie długotrwale matować ale zarówno nawilżać skórę, nadaje się także pod makijaż. Można go stosować zarówno rano jak i wieczorem.
Effaclar Duo + jest przeznaczony do pielęgnacji cery trądzikowej, zarówno dla osób bardzo młodych jak i dojrzałych. Trzeba jednak mieć na uwadze to, że taka skóra potrzebuje jeszcze dodatkowego mocniejszego złuszczania, ja w tym celu robię peelingi 40 % kwasem migdałowym. Wykonuje je w gabinecie kosmetycznym. Myślę że DUO + będzie świetny w podtrzymywaniu efektów tych zabiegów. Kupiłam go z myślą o stosowaniu na noc i używam przeważnie na strefę T oraz dodatkowo jeszcze punktowo na zmiany zapalne.
Na policzki, szyje i dekolt stosuję natomiast kolejną nowość czyli Serum nawadniające twarz, szyję i dekolt Hydrain 3 Hialuro. Serum zabezpiecza skórę przed utratą wilgoci – Olej migdałowy z dużą zawartością kwasu oleinowego oraz linolowego ze szczególnie silną zdolnością zmiękczania naskórka i wzmacniania lipidowej bariery ochronnej skóry. Ujędrnia i chroni przed przedwczesnym starzeniem – witamina E wzmacnia działanie antywolnorodnikowe preparatu. Wzmocniony, skoncentrowany system nawadniania skóry – Hialuronic acid – kwas hialuronowy w 15% dawce powoduje 57% wzrost nawilżenia skóry po 15 minutach od nałożenia preparatu i aż 43% nawilżenie nawet po 2. godzinach działania.
Natychmiast wygładza skórę – Velvesil 125 tworzy delikatny film na skórze, wygładzając drobne nierówności.
Do stosowania na noc i na dzień. Nie zatyka porów. Skoncentrowana ilość składników aktywnych. Delikatna konsystencja doskonała pod makijaż.
Zalecany do: pielęgnacji skóry suchej i bardzo suchej, w stanach mocnego przesuszenia, do kuracji codziennej lub zamiennie z kremem z serii Hydrain3 Hialuro jako wzmocnienie pielęgnacji podstawowej.
Nanieść na twarz, szyję i dekolt równomierną warstwę preparatu i pozostawić do wchłonięcia.
Jak widzicie producent zaleca stosowanie serum do skóry suchej i bardzo suchej, ale jest ono na tyle lekkie , a w dodatku nie zatyka porów, że z powodzeniem możemy go używać nawet do skóry tłustej. Serum polecała Nieesia25 w jednym ze swoich filmików. Kupiłam ja na sporej przecenie w Super Pharm kosztowało mnie nieco ponad 24zł. Możecie się trochę zdziwić jego konsystencją, bo nie jest ono wodniste. Jest to raczej lekka, biała emulsja, pachnie bardzo przyjemnie. Nie trzeba się jednak martwić bo serum wchłania się bardzo szybko i nie pozostawia na skórze lepkiej warstwy. Będzie świetne także na dzień w te dni kiedy będę używać do ochrony przed słońcem np kremu BB lub podkładu z filtrem przeciwsłonecznym.
Jeśli już o filtrach mowa to i w taki kosmetyk postanowiłam się zaopatrzyć. Muszę przyznać ze wstydem, że latami nie przykładałam wagi do ochrony przeciwsłonecznej twarzy. Moja świadomość w tej kwestii zmieniła się około roku temu po przeczytaniu bloga Azjatyckiego Cukru. Jednak ciągle nie mogłam się zdecydować jaki kosmetyk wybrać. Miałam mnóstwo wątpliwości, bo naczytałam się, że filtry są ciężkie i dodatkowo wzmacniają świecenie się skóry, zapychają ją. Moja świeci się już tak mocno, że trudno było mi sobie wyobrazić, żeby miała świecić się jeszcze bardziej. Postanowiłam jednak zaryzykować i wybrałam polecany do cery wrażliwej tłustej i mieszanej Matujący krem Capial Soleil Vichy. Obawiając się trochę zapychania i obciążania cery wybrałam wersję z faktorem SPF 30 UVA + UVB.
Moje obawy okazały się jak na razie zupełnie bezpodstawne, bo na chwilę obecną filtrem Vichy jestem po prostu oczarowana. Pięknie i bez problemu się rozprowadza, nie bieli, wchłania się bardzo szybko, a skóra po jego użyciu pozostaje cudownie matowa. Krem stanowi świetną bazę pod makijaż, trzeba oczywiście odczekać jakiś czas po aplikacji, przed nałożeniem podkładu. Moja twarz wygląda po nim bardzo dobrze, do tego stopnia, że nakładam go samego i tylko jakieś niedoskonałości maskuję korektorem. Jeśli muszę wyglądać super to wtedy nakładam podkład. Wczoraj byłam na pikniku i dużo czasu spędziłam na dworze w ponad 30 stopniowym upale. Normalnie cały makijaż by mi się rozpłynął w takim gorącu, tymczasem po powrocie do domu przejrzałam się w lustrze i byłam mocno zdziwiona. Okazało się mianowicie, że makijaż ładnie trzyma się na swoim miejscu i tylko strefa T bardzo delikatnie błyszczy. Nie było to takie błyszczenie jak zwykle, tylko naprawdę prawie nie widoczne. Odkąd używam filtra Vichy wróciłam nawet do meteorytów Guerlain, bo delikatne rozświetlenie już mi nie straszne.
Jako, że pod filtry najlepiej nakładać jakiś produkt z Wit. C , ponieważ witamina ta jest antyoksydantem, a niestety filtry chemiczne mogą powodować powstawanie wolnych rodników. Ja używam toniku Clarena, który jakiś czas temu już Wam pokazywałam.
Nie chcę nakładać dodatkowych warstw pod filtr w obawie przed świeceniem. Z drugiej strony boję się trochę wysuszenia skóry, dlatego pomyślałam, że po toniku, a przed filtrem będę stosować Żel aloesowy GorVity, który także już Wam pokazywałam. Jest to produkt bardzo lekki, szybko się wchłania i nie tłuści skóry.
Na chwilę obecną poszukuję jeszcze delikatnego a skutecznego żelu do mycia twarzy. Testuję Effaclar i być może to na niego się skuszę, chociaż nie wiem czy nie wolałabym czegoś jeszcze bardziej delikatnego. Może mi doradzicie coś w tej kwestii?
Oczywiście pełne recenzje wszystkich pokazanych kosmetyków będą się pojawiać w miarę używania. Na obecną chwilę są to dla mnie nowości, ale na tyle wywarły na mnie pozytywne wrażenie, że uważam, iż są to kosmetyki godne uwagi, szczególnie jeśli macie cerę podobną do mojej.