W marcu w moje ręce wpadło tylko kilka rzeczy, ale za to ze wszystkich jestem raczej zadowolona. Przybyły mi 2 sera do twarzy - na początku miesiąca Odmładzające serum do twarzy Anti - Age z Baikału, natomiast pod koniec marca w trakcie dni Super Pharm kupiłam Auriga Flavo C serum zawierające 8% witaminy C i 30% Ginko Biloba. Oba bardzo fajne, ale zdecydowanie moim faworytem jest Flavo C. O obydwu będą osobne notki.
Z kosmetyków do twarzy będzie jeszcze Czarna Oliwka przeciwzmarszczkowa, nawilżająca 2-fazowa oliwka do demakijażu ust i oczu Bielendy. Natknęłam się na nią w trakcie zakupów spożywczych, a że wcześniej już o niej czytałam od razu wrzuciłam do koszyka. Niestety nie mogłam sobie przypomnieć czy czytałam pozytywne czy negatywne komentarze. Oliwka z demakijażem ust radzi sobie świetnie, natomiast tusz muszę zmywać na 2 razy, najpierw oliwką, potem myje buzię żelem i potem znowu oliwką.
Do ciała Ziaja bloker - anty-perspirant, którego używamy tylko raz lub dwa razy w tygodniu. Jestem w trakcie testów, które wypadają dość pozytywnie i niedługo Wam o nich napiszę. Największa butelka na zdjęciu to Kąpiel solankowa jodowo-bromowa Joanna z Apteczki Babuni o zapachu bzu, warta wypróbowania ze względu na cudownie relaksujący zapach bzów, który ja uwielbiam.
Z kolorówki tylko jedna rzecz - Missha Perfect Cover BB Cream no.21. Wybrałam akurat ten krem BB bo miał mnóstwo pozytywnych opinii i był polecany do cery mieszanej. Testuję go od 3 tygodni i nie mogę się zdecydować czy go lubię czy nie. :). Dam mu jeszcze trochę czasu i myślę, że będziecie mogli przeczytać o nim już niedługo.
W moje ręce wpadły też 2 lakiery do paznokci - miętowy Ados summer time, o którym oprócz fajnego koloru wogóle nie warto wspominać - kiepsko się nakłada, a dla uzyskania pełnego krycia trzeba by nałożyć 3 warstwy, a i 4 by pewnie nie zaszkodziła, schnie całe wieki. Drugi to znany i lubiany Golden Rose, tym razem nr 94, w ślicznym różowo-malinowym, wiosennym kolorze. Razem z lakierami kupiłam oliwkowy krem do rąk i paznokci Geen Pharmacy odżywczy i ochronny, do codziennej pielęgnacji i profesjonalnego masażu. Jest świetny, stan skóry na dłoniach poprawił się praktycznie od pierwszego użycia i w końcu nie mam problemów z przesuszoną skórą. Kolejnym udanym zakupem okazało się także gumowe kopytko do odsuwania skórek.
Ostatnia jest maska do włosów Odbudowa z Matrixa. Zdaję sobie sprawę, że składowo nie wypada pewnie najlepiej, ale naturalne maski sobie z moimi zniszczonymi farbowaniem włosami zwyczajnie nie radzą. Zobaczymy może matrix da radę, po pierwszych użyciach zauważyłam, że włosy są mniej sianowate, a za to sypkie, lejące i pięknie błyszczą.
W marcu zdecydowanym ulubieńcem okazał się Effaclar DUO, o którym będziecie mogli poczytać jeszcze dziś, a najpóźniej jutro :)
Mam nadzieję, że spodobały Wam się moje marcowe nowości i jeśli sami używaliście tych kosmetyków to podzielicie się ze mną swoimi opiniami. :)