Miałam nie robić żadnych postanowień na Nowy Rok, bo przecież jak tylko o czymś powiem, to od razu mi się odechciewa tego robić. Z drugiej strony jednak warto robić plany i wyznaczać sobie cele do realizacji, więc się przełamałam i coś tam jednak zaplanuję :). Tylko mam zamiar zabrać się do tego w miarę rozsądnie i nie wyznaczać sobie zbyt wielu i zbyt trudnych do realizacji celów. Mam nadzieję, że dzięki temu łatwiej się z nimi uporam.
Moje postanowienia:
- Popracuje nad systematycznością, bo z tym mam spory problem, szybko się nudzę i ciągle sięgam po coś nowego.
- Zdecyduję się na pielęgnację odpowiednią do mojej cery (najlepiej jakiś zestaw) i będę się jej trzymać dopóki nie zużyje kosmetyków do końca. Dam im szansę zadziałać.
- Wrócę do treningów przynajmniej 2 razy w tygodniu.
- Kupię w końcu pędzel do blendowania i nauczę się rozcierać cienie.
- Postaram się jeść zdrowo, wprowadzę do mojej diety więcej warzyw i owoców.
- Wrócę do picia Yerba Mate.
- Będę się więcej uśmiechać, mniej przejmować i bardziej cieszyć się z tego co mam :).
- Wybiorę się na prawdziwe wakacje, chociaż na chwilę.
Trzymajcie za mnie kciuki :). Ja Wam życzę, żeby się Wam udało zrealizować wszystkie swoje plany, albo przynajmniej większość z nich.
Jak myślicie robienie takich postanowień ma sens, czy wręcz przeciwnie? Motywują Was one do działania, czy nie?