Kiedyś dawno używałam toniku Melisa Uroda i byłam z niego bardzo zadowolona, ostatnio mi się o nim przypomniało i chciałam go kupić. W sklepie natrafiłam na płyn micelarny Melisy i w ostateczności to właśnie jego przyniosłam do domu.
Co obiecuje producent:
Skład:
Moja opinia:
Płyn jest zamknięty w przeźroczystej butelce, utrzymanej w biało zielonej, przyjemnej dla oka kolorystyce. Zakrętka zamykana na zatrzask, dozownik odpowiedni i pozwala precyzyjnie wylewać płyn, nic się nie rozlewa.
Ma on ziołowy zapach i wodnistą konsystencję. Kupiłam go ze względu na to, że bardzo lubiłam tonik z tej serii. Niestety płyn micelarny nie zachwycił mnie już tak bardzo jak tonik. Ze zmywaniem podkładu i pudrów radzi sobie całkiem dobrze, jednak przy zmywaniu tuszu trzeba się trochę napracować. Fajnie oczyszcza i odświeża, nie pozostawia tłustego filmu, skóra się po nim nie lepi, przynajmniej moja. Niestety płyn ma jedną wadę - podrażnia. Jeśli dostanie się do oczu to pieką i szczypią, ale nie tylko oczy, u mnie także skóra w okolicach ust i skrzydełek nosa.Chwilkę po użyciu czuć jakby mrowienie w tych miejscach. Wydaje mi się, że nie było tak od początku, tylko nasiliło się z czasem używania płynu. Jednak czy dla Was będzie odpowiedni czy nie najlepiej sprawdzić samemu, bo z tego co czytam to jest tyle samo wielbicielek co przeciwniczek tego płynu.
Pojemność 200ml. Cena 6,5.
Mieliście okazję używać tego płynu micelarnego? Lubicie czy nie?