O części pierwszej denka możecie poczytać tutaj - denko I. Dzisiaj zapraszam na część drugą, w której znajdzie się przede wszystkim pielęgnacja twarzy.
Kremy:
- Iwostin Puritin Krem przywracający nawilżenie - bardo go polubiłam, świetnie koił podrażnioną kwasami skórę, nadawał się nawet pod makijaż. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj: Skóra tłusta też potrzebuje nawilżenia - Iwostin Purritin Rehydrin
- La Roche Posay Hydreane Legere - nie używałam go cały czas, tylko wtedy kiedy moja skóra potrzebowała mocniejszego nawilżenia. Jest bardzo lekki szybko się wchłania, ma bardzo delikatny, przyjemny zapach. Nie podrażniał i nie zapychał mojej skóry. Pomagał w okresach dużego przesuszenia, wtedy nakładałam go nawet pod makijaż.
- Baikał Krem na noc - bardzo polubiłam ten krem. Rano moja skóra była wypoczęta, nawilżona i ukojona. Miałam wrażenie, że wręcz go pije, czasem musiałam dołożyć kolejną warstwę. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj: Moja rosyjska fascynacja i nie do końca zgrany duet...
- Baikał krem matujący na dzień - kupiłam go jeszcze kiedy mi się wydawało, że z moim świeceniem poradzą sobie kremy matujące. Niestety temu absolutnie się to nie udało. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj: Moja rosyjska fascynacja i nie do końca zgrany duet...
- Pharmaceris T 10 % kwas migdałowy - spodziewałam się po nim znacznie więcej. Na pewno pomagał w gojeniu już istniejących wyprysków, ale niestety nie poprawił stanu mojej skóry w bardzo widoczny sposób. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj: Pharmaceris T Krem z 10% kwasem migdałowym na noc II stopień złuszczania. Warto czy nie?
- Naturalne mydło w płynie z 7 olejami - niesamowicie wydajne i pięknie pachnące mydełko, używałam z przyjemnością. Więcej możecie poczytać tutaj: 7 olejów i marokańskie glinki, czyli mydło w płynie i maska do twarzy i ciała z Pachnącej Krainy.
- Olejek Wonny do nawilżania i perfumowania ciała AFRA - cudownie pachniał, świetnie nawilżał, dobry prawie na wszystko. Więcej możecie poczytać tutaj: Pachnąca Kraina - Olejek Wonny AFRA.
- Masło Shea Dzikie Drzewko - masełko jak wszystko z Pachnącej Krainy miało piękny zapach. Świetnie radziło sobie z przesuszoną skórą. Uratowała moje ręce. Stosowałam także na twarz i ciało, tutaj też bardzo dobrze sobie radziło. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj: Złoto Afryki - Masło Shea Dzikie Drzewko z Pachnącej Krainy.
- Eisenberg Love Afair- niszowe perfumy z Sephory. Zapach zdecydowanie intrygujący bardzo zmysłowy i kobiecy.w nutach zapachowych znajdziemy białe kwiaty, owoce porzeczki oraz tytoń, który pięknie komponuje się ze skórą. Wyczuwalny wśród kwiatów, dodaje pazura perfumom. Jest to jeden z łagodniejszych zapachów Eisneberga.
- Bebeauty Delikatny żel-krem łagodzący do mycia twarzy - dość dobry chociaż przy pierwszym opakowaniu wysuszał skórę, jednak im więcej go używałam lepiej się dopasowywał. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj: Żel micelarny i delikatny żel-krem do mycia twarzy Bebeauty - który lepszy?
- Uriage Woda termalna - moja ulubiona woda, świetnie koi podrażnioną skórę, doskonale zastępuje toniki. Co najważniejsze jest izotoniczna i nie trzeba osuszać twarzy po jej użyciu. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj: Na problemy z cerą woda termalna Uriage.
- Barwa Siarkowa Moc tonik antybakteryjny, normalizujący - znakomicie odświeżał, oczyszczał, tonizował i delikatnie matowił skórę. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj: Siarkowa Moc ... jest ze mną ;).
- Ziaja Kuracja antybakteryjna żel myjący - też żel kupiłam jakiś czas temu razem z kremem z tej samej serii. Początkowo myłam nim buzię, ale okazał się dla mnie za mocny. Skóra twarzy po jego użyciu broniła się i wydzielała jeszcze więcej sebum. Zaczęłam, więc stosować go do mycia ciała, a dokładnie pleców, dekoltu i ramion, bo tam często też mam problemy z wypryskami. W tej roli sprawdził się o wiele lepiej i w rezultacie udało mi się zużyć całe opakowanie.
- Rival de Loop Maseczka mleczno- miodowa z olejkiem z orzeszków makadamii i olejkiem z migdałów - bardzo ją polubiłam, po jej użyciu twarz była wypoczęta, nawilżona, przesuszenia znikały. Pełną recenzję możecie zobaczyć tutaj: Rival de Loop, maseczka mleczno- miodowa z olejkiem z orzeszków makadamii i olejkiem z migdałów.
- Rival de Loop Maseczka nawilżająca z olejkiem z awokado i olejkiem migdałowym - nie zachwyciła mnie tak bardzo jak poprzedniczka, słabo nawilża i efekt na skórze był niewielki, żeby nie powiedzieć żaden. Tej niestety nie polecam, jeśli macie ochotę na maseczkę Rival de Loop to zdecydowanie wybierzcie tę mleczno- miodową.
- Nivea Nawilżający balsam pod prysznic - lubię balsamy pod prysznic Nivea, a biały jest moim zdecydowanym faworytem, ze względu na zapach. Są to balsamy dla leniwych i nie lubiących się balsamować - czyli dla mnie:). Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj: Balsam pod prysznic Nivea - biała butelka.
- Garnier Fructis Ekspresowa kuracja Goodbye Damage do włosów bardzo zniszczonych i z rozdwojonymi końcówkami - świetna kiedy nie mamy czasu godzinami siedzieć w masce na włosach. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj : Ekspresowa kuracja do włosów dla zabieganych :).
- Starałam się, także zużyć zalegające próbki i miniatury. Trochę mi się to udało, ale jeszcze sporo ich zostało.
Bardzo się cieszę, że udało mi się uporać z ze zużyciami z ostatnich miesięcy. Teraz już spokojnie mogę wyrzucić śmieci.
A jak u Was ze zużyciami?
A jak u Was ze zużyciami?